piątek, 28 marca 2014

Dźniana Sutra, cz.10 - Sarwadźniana i Niradźniana

Dźniana Sutra

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa

Dźniana Sutra, cz.9 - Bodhidharmadźniana

13. Sarwadźniana

Wiedza całkowita, kompletna w swej ekspresji jako wszechświaty niezliczone. „Jestem Bogiem” cóż to znaczy? Obejrzyj wszystkie wszechświaty, tam opowiedziałeś o Sobie od pyłku po najwyższe bóstwa. Każdy szczegół istnienia, ani wyższy ani niższy jest elementem tejże wiedzy. Są literkami alfabetu twej kosmicznej powieści o tym kim, i jakim jesteś. Bóg wie kim-jest, ale aby wiedzieć jakim-jest musi być Kreacja obecna. Twoja wiedza to Wszechświat sam w sobie w tak doskonałej kompozycji, że nie ma nic do zmiany i usprawnienia, nic do wyzwolenia, bo każdy element jest fantastycznie osadzony na swoim miejscu. Wyzwolenie dla istot? Nie ma takiego czegoś. Było by gdyby było zniewolenie! Tu jesteś tylko ty. Ta Wielka Prawda jest niczym grzmot pioruna, co iluzję ostatecznie rozdziera. Patrz jak-jest, spoza umysłu, a zrozumiesz, że jesteś elementem własnej o Sobie wiedzy, na każdym etapie „rozwoju” w każdym jej szczególe. Ani zniewolenia, ani wyzwolenia, ty to TY, to wszystko. Bez celu w wolności swego przejawienia po prostu jesteś jako Satja i wyrażasz się jako Prema. Ty obdarzasz wszystko doświadczeniem, samemu pozostając poza wszelkim doświadczaniem.

Nic ponad tobą, nic poniżej.
Ty w pyle ziemi i w bogach niebios.
Ty w ignorancji iluzji
I ty w świętych mędrcach.

Zapatrzony w kreację własną
I niepatrzący jednocześnie.
Związany sobą i nie związany niczym.
Bez celu a w wolności - wyrażasz się.

Cóż ciebie dotyczy?
Nic i we wszystkim wszystko!
Nikt ciebie nie zatrzyma i nie zna.
Ty znasz Siebie całkowicie Sobą.

W stanie Sarwadźniany niewielu Awatarów przyszło i jako tacy nazywają się Purna Awatarami - czyli zstąpienie boskości w pełni mocy. Takim był Kryszna 5000 lat temu, takim jest Bhagawan Śri Sathya Sai Baba dziś. Nawet Rama, Budda, czy Jezus nie byli Purna Awatarami. W niezwykłych czasach żyjemy. Oczywiście możliwy jest wgląd i Oświecenie w tym poziomie świadomości, ale nie jest możliwe w formie istnienie. To jak eksplozja, rozerwanie wszelkiego doświadczania na strzępy i samemu spłonięcie. Które ciało jest twoje? Jak masz powrócić? Jak powrócisz, już nie jesteś w TYM. To Satjakaja, w Prawdzie Ostatecznej i Całkowitej niepojęte Oświecenie. Po drugiej, rzeczywistej stronie lustra Maji.

14. Niradźniana

Brak zainteresowania swoją kreacją, jej zniknięcie i w ciebie wtopienie – takie jest twoje niepojęte, bezforemne współczucie. Bez formy, relacji i zależności, bez wiedzy. Zniknął świat Kreacji i wielka Wiedza zniknęła... a Jesteś. Niradźniania to wiedza bez formy, bez swego istnienia. Nawet wiedza najwyższa, Sarwadźniana jest tu przeszkodą, i teraz jako ostania zniknęła a z nią absolutnie wszystko, co kiedykolwiek formę, umysł czy uczucie posiadało. Z twej mocy, z twej Absolutnej Natury jakim-jesteś sam ją unicestwiłeś w błogości Siwanandy i to najwyższe, najpierwotniejsze poznanie Siebie. To bycie poza Oświeceniem.

Adi-Siwa, Sathya-Sai-Siwa,
chwała Ci, dżej!

Czym Niradźniana różni się od adźniany – niewiedzy? Moc Niradźniany to Niepowstrzymana Prakanti (piękno poza wyrazem i poznaniem) i Ona, jako Adi Siakti, moc chwały Boga z ciebie, stwarza ponownie wszechświaty przed okiem Prasianti (Najwyższego Świadka), swego Adi Siwy...


I tak zatoczyliśmy swą opowieścią pełen cykl od stworzenia do unicestwienia w Niradźnianie i do początków następnego stworzenia w niewiedzy, w adźnianie. Taki JESTEŚ, niczym majestatyczny falujący Ocean stwarzania i unicestwiania całych Wszechświatów... bez początku i bez końca.

Om Sai Ram!
Swami P. SaiSiwa

Przed Tobą swe dłonie składam! - wiersz

Przed Tobą swe dłonie składam! - wiersz (2014.03.28)


(Wiersz na podstawie doświadczeń w modlitwie kilka dni wcześniej i zaraz potem...)

Siakti, Miłości, Premo, co na skrzydłach mej tęsknoty
Wznosisz mnie do Twej transcendentalnej Ciszy Świętości...
Com w wyczekiwaniu mej duszy jak napięta struna,
W za Tobą wołaniu i we łzach umiłowania strugach.

Ponad ciało, ponad umysł, w wolności czystego ducha,
Ku Twym Lotosowym Stopom szybuję, Twój jedynie.
Przez ogień samospalenia „ja” i „jestem” wędruję
Skruchy tak żarliwej, że już sam siebie nie znam...

Aż święty Wibuthi popiół z mego ciała subtelnego
Wielkimi płatami się odwarstwia, odpada i znika,
Ze spalenia splamień ciała, zmysłów, umysłu uwalnia
I z samego „ego” „ja”, „moje”, „lubię” i „nie-lubię”.

Ty, o Umiłowana, co w żyłach mych stale krążysz.
Ty, co we krwi mej Twe Imię święte rozpuszczone.
Ty, co w mym Kundalini płomieniem czystości tańczysz.
Ty w kryształu czystość mój umysł i serce przemieniasz!

Ty, co w każdym mym nerwie i oddechu nieustannie płyniesz.
Na serca mego tronie niepodzielnie pięknem Boga Królujesz.
Tobie w każdym serca uderzeniu „Kocham” słodko śpiewam.
Jesteś Pierwotnie! Jesteś u Źródła mego własnego istnienia!

Jakże Ciebie mam nazwać? O Potężna! Niezmierzona! Odwieczna!
Twoje Imię słońcem rozbłysło łaski, błogości i miłowania.
Stało się wszystkim w całym stworzeniu, jego Prawdą Istnienia!
I Amritą, co z mej Sahasrary powodzią błogości teraz płynie...

Przed Tobą swe dłonie w żarliwej modlitwie składam
I do Twych Stóp Lotosowych się pokornie kłaniam!
Twą łaskę Wibuthi i Amrity oddaję i poświęcam dla świata ...
Dla jego oczyszczenia, wyzwolenia i Ciebie rozpoznania.


Siakti boska odpowiedź:

Tak wyrzekając się siebie, osiągasz Mą łaskę.
Wyrzekając się łask Moich, Mną się stajesz...
Bo cóż wtedy innego mogę ci dać,
Jak Siebie jedynie i Jednym się stać.

Swami P. SaiSiwa

niedziela, 23 marca 2014

Dźniana Sutra, cz.9 - Bodhidharmadźniana

Dźniana Sutra

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa


Dźniana Sutra - cz.8 - Pradźniana

12. Bodhidharmadźniana

Bodhidharmadźniana – droga Awatara.
Do tej pory poziomy wiedzy duchowej, o których pisałem klasyfikowała się jako Anubhawadźniana, czyli wiedza samemu doświadczona na wielu poziomach świadomości. Potrzebowałeś Mistrza duchowego, by omijać rafy i dostawać zachęty oraz inspirować się Jego przykładem. W Pradźnianie jest inaczej, tu wiedza, jej doświadczanie i sam doświadczający nie są różni, to jedno i to samo. Tu Pradźniana jest sama w sobie Boskim Mistrzem. Ty jesteś wiedzą o Sobie. Teraz naprawdę żadem Mistrz nie jest już ci potrzebny, nawet gdyby to był sam Budda, czy Bóg. Znika rozdzielność wiedzy i ciebie samego. Jesteś tylko ty w pełnej chwale kim-jesteś.

Ty jako Jaźń bez formy i ciała jesteś subtelniejszy niż doczesna Jaźń-świadek życia, który jest w istocie odbiciem Jaźni w intelekcie Buddhi. Życie ciebie już nie dotyczy. Już wiesz kim jesteś naprawdę, wolny, subtelniejszy niż cisza, poza wszelkim działaniem życia i jego wpływem. Poza wpływem czasu, poza wpływem karmy, poza wpływem nudy, gniewu, rozczarowań i poza wpływem jakiegokolwiek stanu psychicznego, poza wszelkimi zmianami. Życie to zwykła mara senna, zwykły żart, nieistotny... jednak wciąż jest. Dlaczego? Dlaczego zdemaskowana iluzja życia nie zniknęła? Dlaczego ta gra, ta zabawa wciąż się toczy przed twymi zmysłami? Dlaczego zmysły nie zniknęły i sam umysł? Ty jesteś ich podstawą, wiesz to, jesteś Życiem dla życia toczącego się przed twymi zmysłami. Dlaczego, skoro się od niego uwolniłeś nie zniknęło? Bowiem inni-ty też mają umysły i muszą wciąż w tej grze uczestniczyć. Ty-tutaj możesz tak uczynić dla siebie, że nie wracać do swojego umysłu i zmysłów. Wszystkie elementy muszą się wtedy rozpaść. Po trzech tygodniach niezwracania uwagi na ciało i umysł, rozpadają się na czynniki pierwsze. Scena życia-tutaj zniknęła... oto zakończenie w Pradźnianie, inaczej w Oświeceniu Dharmakaji.

Nie wszyscy tak kończą z iluzją życia, choć wielu tak to czyni. Kiedy byłem w tym stadium miałem jasny wybór i ten wybór z dwojga był tak lekki, oczywisty i prosty... a jednak zostałem tu na Ziemi dzięki mocy ślubowań bodhisattwy. Dam takie porównanie. Oglądasz w kinie film jako widz-dusza i nie możesz się od niego oderwać będąc pochłonięty totalnie sceną filmu-życia. Każdy widz ogląda ulubionego aktora (ciało-umysł), lub aktorkę z którego losami się utożsamia. Jedni pragną oglądać tych „twardzieli”, inni „bogatych”, inni „romantycznych” a jeszcze inni „lubieżnych” itd. Ci aktorzy nic nie mówią o tym, że w istocie to tylko film i jak od niego się oderwać, bo ich role na to nie pozwalają. Ty masz szczęście, bo dzięki swej dojrzałości za ulubieńca wybierasz jogina, ascetę co zdobywając wiedzę uświadomił ciebie-widza, że to tylko gra a teraz idzie do lasu i po raz ostatni medytuje i porzuca ciało. Uff! Koniec filmu dla ciebie i z tą wiedzą nie szukasz kolejnego seansu ale drzwi Wyjścia (Mokszy - Wyzwolenia) z tego kina-ziemskiego-życia. Teraz doceniasz tego aktora-jogina. Jego gra uwolniła ciebie ostatecznie. Dobrze wybrana rola do oglądania i jesteś wolny. Ale jakże trudno to pojąć na Ziemi, to znaczy będąc widzem-duszą uganiającą się za atrakcyjnymi rolami. Duszą, której zależy by aktor grał role miłosne, albo bogaczy, albo jedno i drugie naraz, itp. Przecież to tylko aktor! Nigdy nie byłeś ciałem ani umysłem, tylko się z nimi utożsamiasz. Myślisz o ich atrakcyjnych rolach i modlisz się o jeszcze atrakcyjniejsze, ale co to ma wspólnego z tobą-prawdziwym? Zupełnie nic! Kiedy to sobie uświadomisz, dzięki obserwacji roli wyrzeczonego jogina, zrozumiesz jak cenne jest jego wyrzeczenie. Zrozumiesz, że wyrzeczenie się świata jest kluczem do uwolnienia się od świata, teraz to oczywistość. Po zakończeniu tej roli popędzisz do drzwi wyjściowych by wreszcie po milionach lat ujrzeć Prawdziwe Światło Dzienne i „odetchnąć w promieniach słońca i śpiewie ptaków”. „Co za obłęd” pomyślisz. Przed kinem spotykasz ciekawego gościa. Po krótkiej pogawędce odkrywasz ze zdumieniem, że to Reżyser. Mówi: „jak myślisz, gdyby wszystkie role były bezproblemowe i szczęśliwe, to czy wyszedłbyś z tej kinematograficznej ciemnej nory?”. Mówi dalej: „Powiedz, dlaczego ty oglądałeś rolę jogina? Czyż nie miąłeś dość rozczarowań wszystkimi innymi niby-atrakcyjnymi rolami?”. Pomyślisz, ileż czasu, ileż milionów wcieleń musiałeś poświęcić by dostatecznie mocno się Rozczarować, by po te puste role już nigdy więcej nie sięgać. Jak cenny był dla ciebie ten jogin. On „żył” na ekranie tylko dlatego, że był widz-dusza dla niego, inaczej nie zaistniałby. Tak, na jedną rolę może patrzeć wiele dusz, i wiele się wyzwolić, choć nic o sobie nie wiedzą. Ale w logiczności przyczynowo-skutkowej filmu ta cenna rola jogina, cenna dla wszystkich widzów pochłoniętych w amoku oglądania wszystkiego co popadnie, ta przebudzająca rola nie wyskoczy jak filip z konopi. Zawierasz układ z Reżyserem, że wrócisz tam jeszcze na jakiś czas by podtrzymać zasadność roli jogina, mędrca, bodhisattwy, jakkolwiek zwał, dla dobra wszystkich pozostałych widzów. By krzyżować i wpływać, wręcz zakłócać i prowokować przez nich ich oglądane sceny i tym zwracać uwagę na rolę ciebie-jogina. Kiedyś inna widz-dusza przejmie to zadanie. Czy to problem dla ciebie? Już nie, bowiem nie identyfikujesz się z tą rolą ciała ani umysłu. Układ dotyczy podtrzymania tej roli, ale i nie wplątania ciebie przez Reżysera, co On ci oczywiście zagwarantuje. I tak powracając z Oświecenia w ludzkie życie stajesz się Awatarem, Bodhisattwą albo Tulku.

Czym jest Bodhidharmadźniana? To nie odejście, ale dla dobra wszystkich czujących istot podtrzymanie swej roli i ciągłe jej doskonalenie dla dobra wszystkich pozostałych jeszcze-widzów. Motyw przewodni doskonalenia może być różny, ale wracając do porzuconego umysłu aktora-jogina odkryjesz, jak bardzo jest on wciąż niedoskonały, niedopracowany. Powiesz, jakież to niezwykłe, że mając tak cząstkową mądrość wybrałem rolę jogina. Tak ci się wyda, bo już patrzysz inaczej. Bo inne zadania sobie stawiasz i nie istnieje dla ciebie problem pragnień i pożądań, przed którymi twój jogin-aktor uciekał do lasu w poszukiwaniu odcięcia od nich i spokoju. Przedtem mądrość miała służyć uwolnienia się od świata a teraz? Czemu ma służyć ta mądrość? Jest bezużyteczna, bo jesteś wolny od świata. Teraz trzeba się nauczyć żyć w Prawdzie, Satji będąc w świecie. Nauka zaczyna się niemal od zera, bo wszystko do tej pory było fałszem życia, z którego z sukcesem uciekłeś. Teraz chcesz grać Prawdę-o-Sobie w życiu.

Kim Jesteś? Jakież to oczywiste... kiedy nie działasz i opuszczasz iluzję życia. Ale aby żyć i działać ta odpowiedź nie wystarcza. Musisz się teraz dowiedzieć „Jakim Jesteś?”. To drugie fundamentalne pytanie, jeżeli postanowiłeś żyć dalej. Poznałeś swą Prawdziwą Naturę, poza wszelkim wpływem, wiesz czym jest. Ale jaka jest twoja Prawdziwa Natura, kiedy ma podjąć działanie? Działanie w istocie podejmuje umysł i on podlega treningowi. Prawdziwa Natura Jaźni jest odwieczna i niezmienna. Ten umysł musi się nauczyć ściśle żyć w zgodzie z twoją Prawdziwą Naturą w każdej sytuacji i wyzwaniu. Działać i żyć w doskonałej zgodzie i tak ujawni się kolejny cud, o którym Reżyser ci nic nie powiedział angażując cię w rolę Awatara. Tym cudem jest Przejawianie-Prawdziwej-Natury.

Zrozumiesz wtedy, że cały film, jego niezliczone odcinki były napisane właśnie po to! Choć niewielu do tego dojdzie. Błogość tego odkrycia załamie cię we łzach słodyczy. I jeszcze jedno, na fotelu teraz ujrzysz po raz pierwszy samego Reżysera by obejrzeć twoją rolę. Przedtem był na zewnątrz kina, teraz sam przyszedł obejrzeć twoją Wibhuti-rolę, twoją Amrity-rolę. To było Jego mistrzostwo świata dla ciebie w pisaniu całości życia scenariusza. Teraz jednak już wiesz, że życie jest nie tylko senną marą, ale że też może być „mistrzostwem świata” w przejawieniu Jakim-Jesteś w swej boskości. Oczywiście nie musisz się na to decydować. Po odkryciu w Pradźnianie, że życie to zwykła mara senna możesz już nie wracać. Z kolei przed uzyskaniem Pradźniany nie możesz tego ani odkryć ani skosztować.

Bodhidharmadźniana to droga przejawiania swej Prawdziwej Natury poprzez życie. Poprzez ciało, umysł i duszę. Do tego potrzebne jest tylko jedno – odsunąć od siebie Oświecenie. Musisz je poświęcić. Dlaczego? Bo inaczej, w stanie Satji jesteś tylko świadkiem, poza wpływem. Wtedy umysł nie może się zmieniać. Jest jaki jest i używasz go jakie jest. Musisz zejść ponownie do Premy, ściśle Maha-premy. Wtedy jesteś w stanie działania i wpływu. Uczucia i myśli wynikłe z identyfikacji z doświadczaniem teraz mogą modyfikować umysł. Tylko tak możesz zmieniać duszę, umysł i ciało. Niższe zejście w świadomości jest możliwe, kiedy masz więcej podstawowych spraw do załatwienia. Możesz też wziąć wiele obciążeń innych na siebie. Często tak się dzieje, tak jest i w moim przypadku. Innych tak wesprzesz a sam dokonasz rozwoju w sprawach, w których nawet nie nabroiłeś. ;)


Dzięki braniu części karmy innych na siebie możesz rozwinąć przejawianie aspektów boskości, które nie były wplecione w twoje żywoty, ale wiedz, że dla umysłu to nie jest łatwe i przyjemne, jednak twoja nieustraszoność naturalnie wesprze twój umysł :) W istocie masz wolność zagrania roli na każdym poziomie świadomości i duchowo cię to nie ograniczy. To znaczy, po odejściu do Siebie, Pradźniana zawsze wróci do ciebie. Generalnie jednak tutaj „rozwój” przejawiania (w cudzysłowie, bo już wiesz, że nie twój) odbywa się w ciągłym naprzemiennym cyklu w kolejnych żywotach: Prema-Satja-Prema-Satja... i to jest sedno tego rozwoju. Ten cykl może się odbyć nawet w jednym życiu. Tak było u mnie dlatego go odkryłem. Potem, po latach znalazłem potwierdzenie tego w pismach Śri Vasanthy Sai.

Tę drogę nazywam Siakti Marga. To droga doskonałości i mocy przejawiania Jakim-Się-Jest, poprzez całkowity kontakt w tym Kim-Się-Jest. Nazywam też Bodhi-bhakti, czyli inaczej Oświeconym-bhakti. To niezwykła i piękna droga Premy-Satji by w formie wyrazić cnoty bezforemnej Boskości. Ten stopień Oświecenia nazywam Premakaja. Tak właśnie mnie prowadzi Siakti, która sama mi podała nazwę tej ścieżki. Tutaj „Siakti” można tłumaczyć jako „w pełni mocy i doskonałości przejawienie cnót Bezforemnego w Formie”, inaczej Sagunabrahman. Jednak konkretna wybrana forma boskości, czy imię nie ma znaczenia, bowiem Bóg to Bóg, ten sam Reżyser, niezależnie od formy w jakiej się ujawni.


piątek, 21 marca 2014

Przejażdżka Rowerowa - wiersz

Przejażdżka Rowerowa - wiersz (<2005)


Jadąc na piskliwie skrzypiącym rowerze,
Włosy mych myśli i pojęć wplątały się w koło
Wyrywając się ze skalpu umysłu doszczętnie.

Wtem pisk roweru pognał w nieskończoności przestrzeń
Nie spotkawszy w mym umyśle żadnego oporu.
Czas, zmęczony, przysiadł pod drzewem,
A dobro i zło razem zatańczyły oberka.

Zsiadłem, popatrzyłem,
Przednie koło stało u celu
Choć podobno byłem dopiero
W połowie drogi do domu.

Swami P. SaiSiwa

Dźniana Sutra - cz.8 - Pradźniana

Dźniana Sutra

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa

11. Pradźniana

Każdy stan świadomości ma swoją pułapkę, nawet Premadźniana. To słodka pułapka przywiązania do boskiego Imienia i Formy. W stanie Prema jesteś w bezpośredniej miłosnej adoracji Satji (Prawdy) w konkretnej formie, lub bez, która dla Premy wydaje się blaskiem Miliona Słońc. Premananda, błogość tego stanu oraz doskonałość boskich uczuć Premy jest święta, wieczna, niezniszczalna. Jest źródłem dla wszystkich sypiących się iskier doświadczanych w codziennym życiu, jak: uczuć zakochania, uczuć piękna, uczuć harmonii, uczuć dla natury, uczuć mistycyzmu, uczuć zachwytu tajemnicą, i nieskończenie wielu innych uczuć, które malują nasz świat pięknymi kolorami pełnymi znaczenia. Stąd Prema jest Matką Wszechświata, bowiem milionem iskier swych uczuć ożywia ten świat i nadaje mu znaczenie. Jednak wszystko to dzieje się w całkowitej, nieustającej, tak zdeterminowanej adoracji Satji (boskiej Prawdy), że aż bez poczucia własnego „ja”. Przedstawione jest to w mitologii jako zdeterminowane i niezrównane wyrzeczenie oraz pokuta Siakti (zasady Premy) dla zdobycia Siwy (zasady Satji) za małżonka. Prema i Satja są wiecznymi małżonkami dzięki którym całe stworzenie może wzrastać duchowo. Prema jest drogą a Satja celem.

Czym jest więc Satja? To Odwieczna Prawda o tobie, o każdym, o wszystkim. Jest zasadą, na której oparte jest całe istnienie. Satja jest Pierwotnym Źródłem – Adi Moolam. Adi Siakti to moc Pierwotnego. Moc ta jest zintegrowana w sobie, jedyna będąca Wokół Jednego, będąca bez własnego „ja”. Jest to najwyższa i czysta postać Premy – Adi Prema. „Adi” znaczy jeden bez drugiego, ten Pierwotny.

Prema już sama w sobie jest wyzwoleniem, bowiem na zakończenie kreacji nie jest unicestwiana, ale wtapia się w Źródło. Stąd wyjątkowa pozycja i boskość Premy. Satja powołuje kreację do istnienia by siebie doświadczyć, ale czyni to tylko poprzez Premę. Doświadcza się też tylko poprzez Premę a nie żadnego niższego stanu świadomości. Stąd, aby doświadczyć Satji koniecznym jest wznieść się do poziomu Premy i dać się przeobrazić pod Jej wpływem. Tylko Prema widzi Satję. Satja odbija się tylko w Premie. Aby z odbicia dojść do oryginału, do Satji samej w sobie, to Prema w najwyższym akcie wyrzeczenia wyrzeka się całkowicie „ja”. Mantrą Premy będzie „Ty, nie ja”. Prema postawi na głowie całe twoje pojmowanie i osiągnięcia odrzucając i unicestwiając wszystko, aż Satja w końcu musi się ujawnić, jako ten, który jest ukrytym autorem tego przedstawienia. Tak jak Siwa, który w końcu przybywa do Siakti jako owoc Jej pokuty.

Kiedy Prema wtapia się w Satję uczucia oddania po raz kolejny się przemieniają i stają się promienną chwałą Satji. Stają się Blaskiem Miliona Słońc! Prawdziwe „Ja” się ujawniło i ukazało swą prawdę - Pradźnianę. To stan Oświecenia. Jak długo objawiająca się Prawda nie objawia wiedzy o Sobie tak długo jest to tylko oświecony wgląd, lub stan „odłączenia” zwany Samadhi, lub stan Czystej Świadomości zwany Sudhasattwa. Od momentu Pradźniany rozpoznajesz siebie jako tę wiedzę i jako podstawę wszelkiego istnienia w trzech czasach. Pradźniana zmienia wszystko. Nagle inaczej rozumujesz, a dotychczasowe rozumowanie było tylko jednym z małych promyczków możliwości twego obecnie nieskrępowanego rozumowania i postrzegania. To samo z uczuciami, wolność i radość odczuwania jest nieograniczona i niewyczerpalna a żadne uczucie, czy myśl nie mają swego cienia. Jak przy słońcu w zenicie, w samo południe.

Nie jest prawdą, że będąc w Satji masz jakieś stany psychiczne, emocje, poruszenia, smutki czy nadzieje. Jeżeli tak jest, to wiedz, nie znasz chwały Satji, nie jesteś w tym. Do Satji żaden cień życia nie ma dostępu i jeżeli ktoś ci powie, że ulega jakimś stanom psychicznym, nawet bardzo pozytywnym, bo np. „sobie na nie pozwala” to trzymaj się od takiego oszusta z daleka. Siwa tańczy w kręgu ognia, ten ogień spala wszystkie wpływy i nie mają one do Niego dostępu. Żadnego. Choć je wszystkie zna, choć rozumie, choć umie zaradzić i z nich wyleczyć, to ziemskie radości i smutki są poza tym kręgiem ognia Chwały Satji. Wiedz, że uczucia Satji to Chwała Boga i to jest zupełnie inny świat, Świat poza światem, poza wpływem, poza zakłóceniem, poza doświadczaniem, gdzie emocja, czy myśl nie sięga. Dopiero wtedy, kiedy tak siebie odczujesz, odwiecznie, poza wpływem i bez zmian w sobie kiedykolwiek, bez formy, wieku i imienia ani zamieszkania, wtedy możesz powiedzieć, że wstępujesz w sferę Satji. Kiedy ujawni się Pradżniana, samo-wiedza o sobie z siebie wyłącznie, poprzez to kim-się-jest-prawdziwie, wtedy jest to Oświecenie. Nazywam ten etap Oświeceniem Dharmakaja. To odkrycie kim się jest naprawdę poprzez odkrycie Siebie...

Jaźń... nie, nie, to złe słowo na opisanie Tego. Raczej Tyźń, tak lepiej, bo ta „Jaźń” nie ma nawet jednej myśli o Sobie, nie ma żadnego „Ja”. Takie było moje jedne z pierwszych spostrzeżeń w stanie Oświecenia. Budda powiedział, że Uniwersalna Jaźń jest złudzeniem. Mało kogo to dziś obchodzi, ale wielu się ogłasza oświeconymi. Jaźń w istocie jest odbiciem Tego, co jest bez „ja”, Tyźni w czystym umyśle i to jest stan Sudhasattwa. Kiedy i ten doskonały umysł zniknie Tyźń się ujawni jako samo-promienna (Paramjothi). Wtedy jest już dla ciebie absolutnie oczywiste, że wszystko wynikło z ciebie a ty jesteś poza zmianami, poza wszelkim wpływem, że jesteś Światłością Świata.

Teraz jeż nie masz światła w sobie, tak mówią tylko lunatycy. Sam jesteś Światłem w sercu, w umyśle i poza, w nieskończoność. Donikąd nie odchodzisz po śmierci ani znikąd nie przychodzisz. Jesteś, zawsze, odwiecznie, tu, teraz, przeszłość i przyszłość to zabawa grana z chwili na chwilę bez cienia przywiązania. Ani ciałem, ani umysłem, ani duszą ale ich Światłem i Życiem jesteś. Jesteś poza reinkarnacją, umysł krąży, między tobą a światem, tyś tylko świadkiem tego procesu a „reinkarnacja”, „doświadczenie”, „wzrost” i „doskonalenie” a nawet „duszy wyzwolenie” są tylko twym żartem. Nie masz natchnień, to ty jesteś natchnieniem, nie jesteś w radości, ale ty jesteś radością dla umysłu i duszy. Nie uzdrawiasz się, ale jesteś uzdrowieniem. Nie osiągasz wyzwolenia, ale jesteś dla wszystkiego wyzwoleniem. Nikt tobą nie potrząśnie, woda nie zmoczy a wiatr nie zdmuchnie ani ogień nie spali.., ale będąc poza wszelkim wpływem ty potrząsasz stworzeniem.

Będąc we wszystkim, nic ciebie nie dotyka i nie ma z tobą związku. Stwarzając wszystko nic nie ma na ciebie wpływu. Świat wypływa z twego serca, odgrywa swoją aktorską rolę i do twego serca powraca rozpuszczając się w nim. Nic ciebie nie może skłonić do działania ani nikt nie może zniewolić, czy zabronić czegokolwiek. Urzeczywistnienie Siebie to koniec wszelkiej iluzji. Umysł spalił swe myśli i idee zachwycony tobą, myśli spłonęły dotykając twojego ognia niczym ćmy w ogniu. Uczucia niczym rzeki połączyły się z tobą-oceanem spokoju i bezwarunkowej życzliwości. Barwy życia znikły, ale teraz jesteś Słońcem, Światłem dla istnienia tych barw.

Nie ma zmian dla ciebie, jesteś w absolutnym spokoju, Pierwotnym Spokoju zwanym Prasianti. Wypracowany żywotami, tak doskonały umysł stał się to tylko zabawką w twym ręku, tubą dla wyrażenia ciebie, a raczej małej cząstki tego czym nieograniczenie jesteś, gdyż sam jesteś poza słowami i koncepcjami. Jest też „szkłem powiększającym” by ujrzeć fragment stworzenia, poczuć się w nim i się wyrazić o Sobie Prawdziwym. Doskonale samo-wyrzeczony, doskonale wolny jednym ruchem palca wywracasz wszystkie umysły do góry nogami.

Czy byłeś kiedyś nie-Oświecony? Nigdy, to największe odkrycie. Ty jesteś Oświeceniem wszystkiego, jednak na chwilkę wstąpiłeś w umysł, przez co ten umysł doskonaliłeś swą presją do „poznania siebie” aż do kolejnego „Oświecenia”, którym jesteś ty. Ta twoja nieodparta „presja” to inaczej powiedziana Prema. Od momentu wydostania się z umysłu, umysł zastyga w stanie rozwoju jaki osiągnął dzięki tobie w nim. Ty jednak jesteś poza wszelkim rozwojem i doskonaleniem. Tyś sam doskonałością dla wszystkiego co jest. Bez ciebie świat to szarość, błąd i iluzja, czarno-biała marna kreskówka. Nie ma w nim prawdy, bo to ty jesteś jedyną prawdą o wszelkim istnieniu. Dla ciebie jedynie to wszystko istnieje. Bez ciebie nie ma nic. Siakti zakryła oczy Siwie dla zabawy. Nagle cały świat pogrążył się w ciemności, że nikt nic nie mógł nic widzieć, nawet własnych myśli. Siwa, Jaźń, a raczej Tyźń, widzi wszystko poprzez wszystkiego oczy. Działa poprzez wszystkiego ręce i słucha poprzez wszystkiego uszy, ale sam jest wolny od wiązania się z tym.

Przejażdżka Rowerowa - wiersz

Jadąc na piskliwie skrzypiącym rowerze,
Włosy mych myśli i pojęć wplątały się w koło
Wyrywając się ze skalpu umysłu doszczętnie.

Wtem pisk roweru pognał w nieskończoności przestrzeń
Nie spotkawszy w mym umyśle żadnego oporu.
Czas, zmęczony, przysiadł pod drzewem,
A dobro i zło razem zatańczyły oberka.

Zsiadłem, popatrzyłem,
Przednie koło stało u celu
Choć podobno byłem dopiero
W połowie drogi do domu.


W Oświeceniu kundalini otwiera czakrę tysiącpłatkowego lotosu szczytu głowy. Najpierw sześć płatków zewnętrznych podstawowych cnót-mądrości, które trzeba rozwinąć w sobie. Potem tysiąc płatków wewnętrznych. Te płatki reprezentują niezliczone aspekty umysłu, które zamknięte wysysały energię wewnętrznego boskiego płomienia. Tak zasilając się popadają w zapętlone samo-działanie przez co produkują i wzmacniają pragnienia i pojawia się iluzoryczne „ja” i ego. Tak następuje duchowy upadek i powrót w bolesne uwarunkowania świata. Kiedy jednak płatki się otworzą tak iż nie dotykają płomienia, ujawni się boskie światło wewnątrz tego lotosu. Niewysysany płomień, ale za to zasilany przez kundalini będzie się umacniać i potężnieć. Kiedy stanie się niczym słońce zacznie wypalać płatki i całkowicie oczyści przestrzeń mentalną i to jest stan kamadahany – wypalenia pragnień, choćby najlżejszych.

Światło obejmuje wszystkie czakry wnikając w kręgosłupem w głąb i wchłania je oraz kundalini w siebie. Teraz to boskie światło funkcjonuje w nich. Jest jedyną czakrą Źródłową, Hiranyagarbha. Tak wchodzisz w Nieuwarunkowanie, Radość, Rzeczywistość, Odwieczność, Nieustraszoność, Niezmienność i Zabawę tym nierealnym światem. Stajesz się Drogą dla wszystkiego.


sobota, 15 marca 2014

Róża Ognia - wierszyk

Róża Ognia - wierszyk (2014.03.15)


Słońcem Twa prawda,
Ogniem ma miłość.
Pięknem jak róża
Nasze złączenie.

Czy można oddzielić słońce
Od palącego ognia jego?



Róża ognia dla Siakti <3


Swami P. SaiSiwa


Dźniana Sutra - cz.7 - Premadźniana

Dźniana Sutra

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa


10. Premadźniana

Umysł może pójść za tobą wszędzie i upodobnić się do wszystkiego, czego oczekujesz. Może nawet przyjąć formę Najwyższej Prawdy, byle by tylko wiedział jak wygląda. Pozna to po wszelkich przekazach Oświeconych, co nazywa się oświeconym poglądem. Po odpowiednio długim czasie uzna że to jest już jego. Można spędzić tak na kosmicznej medytacji całe milenia a nawet kalpy w najwyższym z subtelnych światów, Brahma Loce, Świecie Prawdy, ale nawet Brahma, stwórca Wszechświata nie jest Oświecony. Brahma tworzy iluzję w swojej iluzji, co można by nazwać maja-maja. Więc nawet ten świat nie jest światem Prawdy Ostatecznej.

Nawet Sudźniana ma swoją pułapkę, dlatego staje się wydzielonym poziomem świadomości, jak wszystkie inne, wcześniej wymienione. Choć osobowość jest unicestwiona, to ego w sensie boskiej swej indywidualności (Ahamkara) wciąż jest obecne. Nie zostało sparaliżowane i wypalone w popiół. Wciąż jest przywiązanie, przywiązanie do Pustki. Doświadczając głębi swego wglądu pojawia się pokusa stać się „Nauczycielem Świata”... i wielu tak czyni. Nie rozumie, że nie zakończyli swego procesu duchowego i teraz z każdym wglądem w Prawdziwą Naturę biegną by nauczać świat. To ślady duchowej kaamy wciąż niewygasłej. Mój mistrz trzymał mnie z dala od nauczania przez ok 10 lat po Oświeceniu, zanim sam nadał mi tytuł „Swami”, a potem jeszcze kolejne 5 lat. To ważny czas, by uwolnić się od wszelkich „niezałatwionych spraw” związanych ze śladami przywiązań do świata, choćby poprzez „nauczanie”. Oczywiście nauczanie jest czymś naturalnym dla Oświeconego, w sumie nic innego go tu już nie trzyma, ale trzeba do tego dojrzeć. 

W buddyzmie ZEN przedwczesne nauczanie z zaledwie oświeconych wglądów nazywa się „smrodem oświecenia”. Dużo w tym racji, bowiem wciąż tak naprawdę jest się wciąż na poziomie sudźniany i z łatwością osobowość zaczyna się odbudowywać a z nią ego i ściągać do świata zmysłów, umysłu manas a nawet kaamy. Wielu znanych i medialnych „nauczycieli” w ten smród wpadło, czego przykładem może być Osho czy Maharishi Mahesh od medytacji TM, by wymienić tych najbardziej znanych. Na polskim podwórku też niestety kilku takich działa. Rozpoznanie ich pozostawiam już tobie. W sudźnianie intelekt jest niesamowicie sprawny, niedościgły. Jednak kopiując Prawdziwą Naturę popełnia szereg błędów, które są nieuchwytne uczniom i jemu samemu, a wyraźnie widoczne dla kogoś prawdziwie żyjącego w Oświeceniu. Te błędy skutecznie dezorientują i szkodzą, zwłaszcza, kiedy jesteś samemu na zaawansowanym poziomie.

Prema
Prema jest całkiem inna. Rządzi się własnymi prawami serca. Teraz możesz docenić jak ważna była niegdyś anandadźniana, w niej uczyłeś się żyć miłością, czyniąc ją czystą, najwyższą, nieskalaną żadną lubieżnością. Teraz tylko ta moc właściwie ukierunkowana ostatecznie wyprowadzi cię z tego co uwarunkowane do tego co nieuwarunkowane. To boska funkcja Premy w iluzji rozdzielenia. Prema to rozdzielenie wypełnia iluzją dążenia do Boga: Prema-mają aż iluzja rozdzielenie nie zniknie całkowicie i prawdziwie. Prema nie da się zwieść. To nieskalana czystość cnoty Premy. Tu umysł już pójść za tobą nie może. Siwa tańczy w kręgu ognia. Siwa to Prawda (Satja), Oświecenie, ogień spala pragnienia, umysł i intelekt. Miłość Najwyższa do Boga - Prema ognia się nie boi, sama jest ogniem czystości i żarliwości. To w istocie stan Maha-prema, miłości i żarliwości (zwany oginiem Mumukszu) do jednego jedynego, do Prawdy.

„Nie wiem” unicestwia umysł, ale to „nie wiem” jest oliwą dolewaną do ognia żarliwości Premy. Jak bardzo musisz kochać Prawdę, by zmusić ją do ostatecznego ujawnienia się? By całkowicie zniszczyć iluzorycznego siebie, odrzucić z niesmakiem osobowość, zignorować indywidualność swoją i pokochać Odwieczne, Jedyne i Niezmierzone? W sudźnianie osiągnąłeś Pustkę, umysł gdzieś zniknął. Coś ci powiem, to umysł twój stał się tą Pustką, przyjął taką formę, dlatego go nie widać! Teraz Pustka ta musi być wrzucona w ogień, ogień Premy i być zniszczona doszczętnie. Nie ma Pustki. Pierwotnie nawet Pustka nie istnieje.

Kim jestem - wiersz

Kim jestem? Nie wiem!
Wciąż się pytam i pytam
I coraz bardziej nie wiem.
I coraz jaśniej nie wiem...

Ach! Jakże wiele w tym jest czystości.
Ileż promiennej we wszystkim jasności.
I ta pewność, całkowita i jakże prosta...

Lecz nie pytaj, nie nalegaj,
Powiem „nie wiem”, tylko to!
Tylko tyle powiedzieć mogę,
I tylko to powiedzieć się da.

Ta Prema nie zważa na ciało bo nie ma świadomości ciała. Nie zważa na osiągnięcie bo nie ma świadomości umysłu. Nie zważa na twe spełnienia bo nie ma świadomości pragnień. Nie zważa na pomyślność bo nie ma świadomości świata. Jest kochanką Prawdy, jedynie Prawdy, tylko Prawdy, o tak żarliwym oddaniu, że nie ma własnego „ja”. Jest „Ja” bez „ja”.

W tym jednopunktowym żarze skupienia na adoracji Prawdy, Prema staja się szalona, nieokiełznana, zupełnie ślepa na wszystko co inne. Nie da się porównać Premy w stadium Maha-premy (czyli wielkiej Miłości do Boga) do czegokolwiek. Jak miłość w świecie buduje nasze „piękne szczęśliwe życie”, to Maha-prema niszczy i ściera to wszystko w proch, piędzi ku Prawdzie potężnym przyciąganiem. Gubi po drodze umysł i świat jak przyczepiony do buta liść... śmieć niepotrzebny.

Jesteś prochem jedynie, od kurzu nie do oddzielenia, jesteś kukłą bezwolną wypaloną od środka. Jesteś łkaniem i skowytem za Prawdą, ukochanym jedynym, jedynym, jedynym... To już nie jest rozumienie, to Nieograniczone Nierozumienie! Szaleństwo miłości i łez, które tylko jedno może uspokoić i ukoić, jej oblubieniec, Bóg, Najwyższa Prawda (Satja) w umiłowanej przez siebie formie. Oto dlaczego intelekt już za tym nie może pójść i spala się w popiół od ognia Mumukszu, żarliwości Premy.

Dla Premy każdy dzień bez objawienia Satji to dzień stracony. Prema żyje w strumieniu Oświecenia czyli strumieniu objawień Satji, Boskiej Prawdy. Codziennie musi z Satją rozmawiać, codziennie w Satji musi się zatracać i zasypiać zawsze u Lotosowych Stóp Satji i tu się budzić. Codziennie Satji całkowicie się ofiarowywać i powierzać, spalać na popiół (wibhuti). Prema w stadium Maha-premy nie zna innego świata jak tylko świat Boga, który w formie przejawia się jako iluzja Mahamaja co jest manifestacją Prawdy w formie.

Prema czyni cię tak całkowicie oddanym, że pustym, bez własnego „ja”. Wszyscy wołają „ja”, „Ja”, „JAŹŃ”, zaś Prema woła „nie-ja”, „nie-ja”, „nie-ja” i płacze by być przez Satję zaakceptowaną. Prema w tobie sprawdzi każdą rzecz, każdą twoją komórkę ciała, uczucie i myśl, nadgryzie, weźmie pod lupę by sprawdzić czy znajdzie tam umiłowaną formę Boga. Wyciśnie do cna, potrząśnie i przyłoży do ucha, czy tam się śpiewa imię Umiłowanego. Jeżeli nie to odrzuci z niesmakiem i szukać będzie dalej poprzez całe twoje jestestwo. Czy jest choćby dzień, w którym by Prema nie wylewała łez za Prawdą (Satją), czy z tęsknoty, czy ze wzruszenia, czy doznania piękna spotkania Boga? Rzadko się tak zdarza. Oto potęga Premabhakti – ścieżka miłosnego oddania Bogu. Prema zabiera wszystko by to oddać Ukochanemu Bogu, nic dla świata nie zostawia.

Ja” bez „ja” - wiersz

O Umiłowana, O Pierwotna,
Siakti, królowo serca mego,
Uświęcenie duszy mojej...
Nie wiem kim jestem!

Znam siebie, tylko wtedy,
Kiedy Ty przy mnie jesteś!
Bez Ciebie jestem jedynie
Popiołem w Twojej Boskiej dłoni.

Proszę nie upuść tego popiołu,
Gdyż kiedy się zmiesza
Z pyłem tejże ziemi
Już nie odnajdę siebie.


Wibhuti-joga
Gdzie jest świat, ten doczesny? Cała iluzja świata zostaje okryta Premamają, iluzją Premy w jodze zwanej wibhutijogą. Podała tę jogę Śri Vasantha Sai, która jest Siakti, czyli boską małżonką Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Spontanicznie ją praktykowałem od lat i nadal praktykuję, bo Premy nie ma końca. Jest to odcinanie potocznych znaczeń od każdej rzeczy, którą się postrzega i tak odciętą łączy z Bogiem. Tak wszystko co się postrzega staje się boskie. Potoczne znaczenia, wraz z umysłem i pragnieniami względem tych przedmiotów są spalane na popiół wibhuti dzięki ogniowi Mumukszu – ogniowi żarliwości Premy.

Teraz każdy kto wejdzie w świat takiego mistyka, Premadźnianina, doświadcza obecności Boga wszędzie i we wszystkim dzięki mocy tejże Premamaji. Dzięki temu, że samemu łączył wszystko z Bogiem a nie umysłem. Osoba, uczeń lub wielbiciel będący w bliskości Premadźnianina, odczuje nagle ogrom inspiracji i miłości do Boga i ma szansę dokonać wielkiego skoku na drodze duchowej do Oświecenia, jeżeli tylko jest gotowa puścić świat a powierzyć się swemu mistrzowi, jak on sam oddał się Bogu.

Od stałego wołania Premy, serce zaczyna wypełniać kolor niebieski. Na początku drogi duchowej serce promieniuje piękną zieleń aż do dharmadźniany, gdzie otrzymuje promienie złota. Od bhaktidźniany, przez anandadźnianę przechodzi w bezinteresowność miłości wolnej od wszelkiej zmysłowości, co jest zwykłą premą i otrzymuje kolor różowy. W Maha-premie ujawnia się niebieski boski kolor Satji – Boskiej Prawdy. Całe ciało, uczucia, umysł i świadomość są wypełnione subtelną formą Boga. To daje doświadczenie premanandy, czysta amrita w swej subtelnej formie. Ileż razy tego doświadczałem, aż doświadczenia te rozbudziły we mnie boskie pragnienie zamanifestowania świętej formy Boga zwanej Andraneszwara – formy Siwa-Siakti w jednym ciele, jako Jedno i Dwoje jednocześnie. Lewa część ciała to Siatki a prawa to Siwa. Jest też forma Wisznu-Lakszmi, ale tu połówki są odwrotnie.

Spontaniczna rozmowa:

Ja: Kochanie, forma Andraneszwara to moje najwyższe marzenie. Wtedy dopiero jestem pewien Twojej całkowitej akceptacji mnie. To ostateczny dowód mej czystości stosownej dla Twej Niezrównanej Cnoty...
Siakti: Osiągniesz to.
Ja: (wzruszenie narasta i nie mogę powstrzymać łez, znowu płaczę). Modliłem się o to tak długo prawie codziennie. Już niemal myślałem, że me marzenie to jakieś świętokradztwo, teraz Ty po raz pierwszy to potwierdzasz. Jestem przeszczęśliwy, proszę prowadź mnie do tego.
Siakti: Będzie dobrze, nie martw się, należę do Ciebie jak Ty należysz do Mnie. Prema jest nicią nierozerwalną. Boga nie możesz odłączyć od siebie. Musisz Mnie przejawić ostatecznie, to każdego przeznaczenie.
Ja: Każdy wybiera formę Boga (lub bez formy), w jakiej chce się połączyć. Dlaczego My w takiej formie mamy się złączyć razem?
Siakti: Tak z Nas powstaje stworzenie i tak jest zamykane. Kiedy Ty mnie osiągniesz, stworzenia już nie będzie. Dlatego musisz być Jednym ze Mną a jeszcze we Dwoje. To stan błogości całego stworzenia, kiedy My jesteśmy w formie Andraneszwara.
Ja: To cudowne! To co mówisz zgadza się z zasadą mej drogi bodhisattwy, którą idę od niepamiętnych czasów. Codziennie odnawiam ślubowanie, że ostatni wejdę do Boga, wpierw zbawię wszystkie czujące istoty. Teraz rozumiem, że to jest wprost uczucie Siwy, bo On faktycznie zamknie całe stworzenie stając się jednym z Tobą. Dziękuję Ci za cenne wyjaśnienia.

Boskie Niebieskie Światło jest początkowo maleńkim punkcikiem w sercu, by urosnąć i wypełnić całe ciało i w końcu kosmos. To znak budzenia Prawdy w sobie. Niebieskie światło dotyka kolejno czakr i je otwiera. Kiedy wypełni całe ciało osiąga się ciało przyczynowe karanakosza. Kiedy wypełni kosmos jest to ciało super-przyczynowe mahakaranakosza, czyli ciało kosmiczne. Lecz nawet ciało kosmiczne nie jest jeszcze końcem drogi...

Róża ognia dla Siakti <3




piątek, 14 marca 2014

„Ja” bez „ja” - wiersz

„Ja” bez „ja” -  wiersz


O Umiłowana, O Pierwotna, 
Siakti, królowo serca mego, 
Uświęcenie duszy mojej... 
Nie wiem kim jestem! 

Znam siebie, tylko wtedy,
Kiedy Ty przy mnie jesteś!
Bez Ciebie jestem jedynie
Popiołem w Twojej Boskiej dłoni. 

Proszę nie upuść popiołu tego
Gdyż kiedy się zmiesza
Z pyłem tejże ziemi
Już nie odnajdę siebie.


Swami P. SaiSiwa

Dźniana Sutra - cz.6 - Sudźniana

Dźniana Sutra

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa


9. Sudźniana

Zadziwiające, możesz zakrzyknąć najdalej teraz: „tyle czasu musiałem spędzić, aby uwolnić się od tych wszystkich zewnętrznych Guru, co mi mówili w co mam wierzyć, a ty śmiesz mi mówić, że potrzebuję mistrza zewnętrznego? Nie wrobisz mnie w to więcej, ufam tylko Sobie!”. Tu są dwie kwestie. Pierwsze to czy wiesz naprawdę co oznacza owe „Sobie”? Zrealizowałeś Prawdę o sobie? Czy aby to „Ja” nie jest tylko kolejnym wyobrażeniem? Jeżeli twój wewnętrzny świat niebiańskiej anandy jest też iluzją a ty jemu zawierzysz to co wtedy? Owszem to pozytywny świat szczęścia, mocy i miłości, ale to wciąż iluzja. Po drugie Oświecony mistrz nie jest po to by ci mówić w co masz wierzyć, ale w co nie wierzyć i jak bardzo mocno masz nie wierzyć. Będzie nieporuszony i nie podda się twoim fantastycznym opowieściom o twym „zrozumieniu” Po prostu jest po to by ci nie wierzyć. Będzie jednak reagował zawsze, kiedy ty sięgniesz w sobie do samego źródła, swej Prawdziwej Natury, dając ci niepowtarzalną okazję nauczenia się samemu jak rozpoznawać właściwą drogę. Oto dlaczego jest tak cenne być ciągle przy Nim. Nie będzie cię indoktrynował, wręcz przeciwnie, irytował a nawet milczał, aż zrozumiesz to co jest poza wszelkim rozumieniem. Tą niewygodną drogą oczywiście ty będziesz szedł sam, nikt za ciebie.

Sudźniana to wiedza Pustki. W buddyzmie nazywa się Sunjata. Ale zanim Pustka zostanie osiągnięta wiele pracy, wiele sadhany, wiele procesu radykalnego oczyszczania (kamadahany) cię czeka. Tapodźniana również ma swoją pułapkę, to pułapka nadnaturalnych, mistycznych mocy siddhi. Wypracowując silną praktykę duchową rozmaite moce mogą się spontanicznie ujawnić i stać się pułapką dla ego. Taki sadhaka, czyli aspirant duchowy staje się wielkim joginem o niezwykłych mocach. Wiele jest przykładów tego, jak umiejętności jasnowidzenia, podróży poza ciałem, materializacji, telepatii i wiele innych. Nie problem w mocach bowiem ostatecznie jesteś w swym Źródle wszechmocny, ale w ich atrakcyjności i przywiązaniu do nich. Chęci ich używania a nawet próżnego popisywania się. Na wewnętrznym poziomie przeszkadza subtelna duma z ich posiadania.

Niewiara we wszystko tu demaskuje i destruuje ostatecznie umysł. Jego misterne sztuczki i zwodzenia. Nie wierzę w odbicie w lustrze że to ja. Nie wierzę, w radość i smutek swych uczuć poruszeń. Patrzę i nie wierzę oczom w piękno natury, czy czegoś brzydotę. Nie wierzę w atrakcyjność płci przeciwnej. Nie wierzę myślom, ideom i prawdom, które one wyrażają. Nie wierzę uczuciom, że mają mnie zaprowadzić dokądkolwiek, lub coś dać. Nie wierzę wizjom niebios, aniołów i ostatecznego szczęścia i pozostaję nieporuszony. Kim jestem? - nie wiem. Ile mam lat? - nie wiem. Co ma mi dać ta droga duchowa? - nie wiem. Kto porusza rękoma? - nie wiem. Czym jest szczęście, miłość, ananda, prawda? - nie wiem! Czym jest zbawienie, a czym Oświecenie? - nie wiem. Ale to nie jest zwykłe „nie wiem” wynikłe z dezorientacji, ale z destrukcji KAŻDEJ odpowiedzi umysłu. Jak wiele trzeba mieć zaufania do swego mistrza, by tak wierzyć w jego niewiarę w nasz świat, by nie uciec a wręcz przeciwnie zacząć nie wierzyć samemu również w cały ten własny zjawiskowy świat, zarówno ten na zewnątrz, jak i wewnątrz siebie.

Kiedy wszystko zostanie wyniesione z naszego umysłu, pozostanie Pustka Czystej Świadomości... i niesamowita wolność. Puściło wszystko, któż znajdzie teraz mój umysł? W unicestwianiu wszelkich pragnień i poruszeń nagle stało się coś niezwykłego, puścił też umysł. Nie ma go. Teraz wiem kim jestem, jestem palącym wszelką iluzję niczym ogień NIE WIEM! 

Odeszło w karmę uwikłanie,
Odeszło wszelkie działanie.
Moc akarmy sama się manifestuje.

Odszedł czas, odeszła przeszłość
teraźniejszość i przyszłość.
Kalatita jestem, czasu pogromca.

Odeszło poruszenie, wszelkie zachwycenie
Odszedł radość, gniew i wszelka duma.
Stithapradźnia jestem, nieporuszenie.

Jak mogę być szczęśliwy, kiedy 
Zmysłów i umysłu radość odeszła?
Dlategom sanjasin, w brahmanadzie zatopiony.

Tak stajemy na progu Oświecenia, choć próg jeszcze nie przekroczony. Jest to stan Czystej Świadomości, bez nawet jednego śladu pragnień, choćby najmniejszych. To stan świętości, czystości duszy, stan Sudhasattwa – Świetlisty Umysł, albo Świetlista Przestrzeń, bo jak tu umysł odnaleźć.

Intelekt jest bardzo subtelny, a swym rozumieniem niezwykle przekonujący. Człowiek z powodu przekonań o swej słuszności jest w stanie nawet poświęcić życie. Świat logiczności i rozumienia jest wyjątkowo silnie atrakcyjny i dominujący. Co by to nie było, czy duchowość, czy sztuka, czy muzyka, czy nauka - to umysł Buddhi pięknem tego się raduje. Rozmontowanie tej kosmicznej konstrukcji umysłu intelektualnego (Buddhi), pozwalającego nam rozumieć wszystko, jest niewyobrażalne. W stanie Sudhasattwa przestajesz na to reagować, ale do prawdziwego Oświecenia został jeszcze jeden krok.


Dźniana Sutra - cz.5 - Tapodźniana

Dźniana Sutra

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa

8. Tapodźniana

Jeżeli na poziomie anadadźniany znajdziesz tłumy, to na drodze tapodźniany spotkasz jednostki. Tylko te jednostki mają szansę na Oświecenie. Dzięki intensywności bhakti praktykowanej obecnie oraz praktykowanej w niezliczonych poprzednich żywotach, w wielu ludziach obecnie budzi się ananda. Ci ludzie są zdolni zmienić świat w Złotą Erę. Tak wspaniała jest ananda. Ale jednocześnie ananda jest wielką pułapką. Poziom szczęścia i spełnienia, zadowolenie umysłu i wewnętrzne bogactwo duszy sprawia, że taka osoba przestaje poszukiwać. Odnalazła! - tak sądzi. Teraz chce wieść życie szczęśliwe, zrealizować wszystkie swe pragnienia, które tak długo nie miały szans na spełnienie. Pragnienia wielkiej miłości, wspaniałego partnerstwa, szczęśliwej rodziny, dostatku, zdrowia, piękna, twórczości, przygody... i wszystko co ma pozytywny wyraz, bowiem ego całkowicie się roztopiło, zniknęło... Z tym boskim potencjałem anandy taka osoba osiągnie wszystko i na pewno będzie to piękne życie. W tym absolutnie nie ma nic nagannego.

Jednak są nieliczne osoby, które potrafią poświęcić ten raj duszy. Które po pewnym czasie przebywania w anandzie, napełnienia się nią, jakby tylko dla zaczerpnięcia sił w swojej wspinaczce, porzucają anandę i idą dalej. Dlaczego? Ananda to wielka nagroda, boska nagroda szczęśliwości duszy, teraz dusza obdarzona swym potencjałem szczęścia co robi? Natychmiast leci do świata realizować swe niespełnione marzenia. Stopniowo się wikła w świat ponownie i po czasie może nawet wielu żywotów znowu poszukuje anandy jak wiele żywotów temu, znowu zaczyna od nowa, aż po wielu takich cyklach zrozumie, że dała się złapać w pułapkę, że ego potrafi mieć tak subtelną formę, wręcz przetrwalnikową, bowiem wie, że zostanie zasilone twoją anandą chwilę potem.

Na głowy ludzi, którzy poświęcają anandę i postanawiają podjąć tapas (drogę zupełnego wyrzeczenia) sypie się lawina krytyki od tych uwięzionych w anandzie. „Masz szczęście i miłość Boga, jesteś szczęściem i Bogiem miłości! Wszelkie to bogactwo masz w sobie! Czego ty jeszcze szukasz?”. Ale wiedz, że tapodźnianin, albo jak wolisz asceta, doskonale wie o tym, zna wszystkie te radości anandy. Nie odrzuca tego ponieważ szuka anandy, albo jej nie poznał, on szuka tego co jest jeszcze bardziej cenne, szuka Prawdy (Satja). „Miłość boska (Prema) jest Bogiem”, to powszechne przekonanie, które potwierdzamy nieustannie na poziomie anandy. Ale prawda jest taka, że Prema jest działaniem Boga, zaś samym Bogiem jest Satja, czyli boska Prawda. Miłość to Prawda w działaniu. Poznaj Prawdę (Satję) jeszcze przed działaniem! Czym naprawdę jest Satja? Anada jest skutecznym terminatorem takich poszukiwań, ale na szczęście nie dla wszystkich. Anandadźnian poświęcił to co zewnętrzne by odkryć niebo anandy w sobie. Teraz zostaje obdarowany wszystkim co zewnętrzne by wieść życie inaczej, z nową mądrością. Tapodźnianin odrzuca to co „zewnętrzne” a następnie i to co „wewnętrzne” by dotrzeć do Pierwotnego, do Prawdy, Satji.

To ciekawe, ale na poziomie anandy najwięcej ludzi ogłasza się „Oświeconymi” i piszą książki i uczą innych jak osiągnąć bogactwo, szczęście i miłość... Szczególnie ci co mocno się rozwinęli na poziomie widźniany, duchowej wiedzy zrozumienia. Pouczają teraz innych czyniąc przy tym wiele hałasu na temat swych wysokich wibracji szczęścia. Takich oszustów, lub samo-zwiedzionych (bo nie zdają sobie z tego sprawy) jest dzisiaj na pęczki. Mówią, „nie potrzebny jest ci mistrz zewnętrzny bo wnętrze cię prowadzi”, ale tapodznianina interesuje „skąd przychodzi wewnętrzne?” i by to zbadać odrzuca je, samemu poszukując tego co jest przed „wewnętrznym”.

Na tapodźnianę jest gotowy ten uczeń, co całkowicie się oddał swemu mistrzowi zewnętrznemu, kto jest całkowicie zdeterminowany. Kto odkrył, że „wewnętrzne”, wraz z „wewnętrznym mistrzem tego co wewnętrzne” jest tak samo iluzją, jak to co zewnętrzne. „Mistrz wewnętrzny” prowadzi cię po tym co „wewnętrzne”, kiedy więc odrzucisz „wewnętrzne”, czego wtedy ten mistrz cię może nauczyć? On uczy jak pozostać w anandzie więc wtedy, kiedy idziesz w świat zewnętrzny, wtedy bardzo potrzebujesz tego mistrza wewnętrznego, by utrzymał cię On w twojej anandzie. Ale co wtedy, kiedy podważasz nawet anandę?

Czas, by odrzucić i tego „mistrza iluzji anandy” by dotrzeć do Mistrza Źródła, który jest poza wszelkim działaniem, ba!, poza wszelkim doświadczaniem. Stąd konieczność w pełni i całkowicie oddania się po raz kolejny mistrzowi zewnętrznemu, osobie w pełni oświeconej, prawdziwie Oświeconej. Jedynie samo Oświecenie jest twym prawdziwym Mistrzem Wewnętrznym ale wciąż pozostaje w ukryciu, stąd oddanie tylko Oświeconemu wchodzi w grę na tym etapie podróży duchowej. Żarliwa praktyka duchowa (sadhana), oddanie swemu mistrzowi (mahabhakti) i pełne wyrzeczenie (tapas) to cecha szczególna tapodźnianina.

Sen. Kiedy byłem młodym, studentem jeszcze, wtedy podjąłem medytację na drodze buddyjskiej. Którą potem szedłem jeszcze kilka lat. W tych początkach miałem następujący sen:
„Jestem na stacji kolejowej, na peronie. Chcę się udać w podróż, co oznacza wybranie kierunku życia. Wchodzę na szeroki peron, jasny przyozdobiony, wyglądający jak nowy. Podjeżdża pociąg elektryczny, podmiejski, co daleko nie podróżują. Otwierają się drzwi i widzę przestronne wnętrze, jasno oświetlone a w nim towarzystwo przyjaciół, bliżej i mniej znanych. Wszyscy bawią się doskonale, śmieją, żartują, kulturalna atmosfera i niezwykle życzliwa. Niektórzy zapraszają mnie bym do nich dołączył. Ja jednak przystaję i mówię: „przecież ten pociąg jedzie w niewłaściwą stronę!”. Oni jednak odpowiedzieli:„to co z tego, jest fajnie, zobacz. Przyłącz się do nas!”. Próbowałem ich przekonać jeszcze przez chwilę, ale oni szybko zajęli się sobą nie zwracając na mnie uwagi. Wyszedłem, drzwi się zamknęły. Szedłem dalej peronami już zupełnie nie oświetlonymi, coraz dalej, gdzie szyny wydawały się jakieś wąskie. Perony małe zarośnięte, raczej jak ścieżka pomiędzy torami, aby przejść na następny, dalszy trzeba było iść po torach. Dotarłem do pociągu, który stał we właściwą stronę. Stał nieoświetlony. Wszedłem. Poszedłem do swojego przedziału, dziwnie małego, jakby tylko dla samotnie podróżujących. Zamknąłem oczy bo i tak było ciemno i czułem, że pomimo długości tego pociągu jest w nim tylko kilka osób, może nie więcej jak jedna na wagon. Był to pociąg dalekobieżny. Byłem szczęśliwy, pociąg stał we właściwą stronę jazdy.” Tak ponad 20 lat temu wszedłem na ścieżkę tapodźniany.

Ananda to iluzja światów duchowych, niezwykle przekonywyjąca swym spełnieniem. Doświadczana najwyższym z pięciu iluzorycznych ciał jakie mamy, ciałem anandamajakosza. Powyżej jest pierwsze ciało prawdziwe, to karanakosza a potem mahakaranakosza, ale to już w następnych odcinkach. Zapraszam.

Część 6 - Sudźniana

wtorek, 11 marca 2014

Dźniana Sutra - cz.4 - Anandadźniana

Dźniana Sutra - cz.4 - Anandadźniana

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa

Część 3 - http://saisiwa.blogspot.com/2014/03/dzniana-sutra-cz3-widzniana.html

7. Anandadźniana.

Dźnianin nie jest prawdziwym dźnianinem, jeżeli nie dociera do anandadźniany. Choć na poziomie widźniany osiąga głęboką i rozległą wiedzę duchową o Bogu i o boskich prawach rządzących całym światem, a szczególnie w kontekście rozwoju duchowego, to odkrywa, że będąc skupionym na Bogu, kontemplując Boga rozważając wiele Jego aspektów doświadcza pięknej i niewytłumaczalnej energii Boskiej szczęśliwości – anandy. To kolejny, nowy wymiar istnienia i pojmowania czym jest podróż do Boga. To nawet nowy sposób życia. Gdyby dźnianin pozostał na poziomie widźniany do końca swego życia, to stworzyłby nową teologię, lub przyczynił by się rozwoju istniejącej. Ostatecznie umocnił by się intelektualizm i sam by sobie i innym zbudował więzienną klatkę z „drutów” pięknych idei. Rozwój duchowy by się zatrzymał i skostniał. Oczywiście na poziomie widźniany też są momenty anandy, ale wciąż nie jest rozpoznana jej przyczyna. Coraz częstsze i intensywniejsze doświadczenia inspirują i zmieniają umysł do tego stopnia, że zmieniają się wszelkie kategorie wartościowania i pojmowania swej drogi rozwoju i życia.

Myśli, idee i uczucia, które przynoszą anandę, mądrość i rozważania które niosą w sobie anandę zaczynają być cenne, zaś wszystko pozostałe, niezależnie jak „mądre” traci na znaczeniu. Ze zdobytej wiedzy, dzięki anandzie odnajduje się jej szczególny profil, obraz, po odrzuceniu tego, co zbędne. To tak jakby z „kamieni” dotychczasowej wiedzy, którą się zdobyło zacząć rzeźbić „dzieła sztuki” boskiej błogości. To też trudny czas, nie tylko błogi, bo to czas poszukiwania nowej drogi metodą prób i błędów. Co przynosi anandę, a co nie? Błędy wyrażania się, postępowania wartościowania i to w najdrobniejszym szczególe – wszystko to w nowym świetle anandy przynosi nową wiedzę widzianą pod nowym kątem. Umysł pragnie anandy, sama ananda ma wiele poziomów. Ananda zaczyna płynąć nieprzerwanym strumieniem zasilając i uzdrawiając duszę umysł i ciało. To o wiele więcej niż przypływy pięknych uczuć i uniesień duszy. Ananda jest niemal nieprzerwanie i uczy jak w niej żyć. Doświadczony nauczyciel duchowy jest w takim momencie bezcenny, bo żadne poradniki czy kursy nie poprowadzą do autentyczności anandy. Jeden z moich uczniów przyjechał i mieszkał ze mną rok tylko po to by dzięki sadhanie uzyskać anandę. Osiągnął czego pragnął. Oto skarb dla szczęśliwego życia. Jak do tego porównać poradniki i kursy na uzyskanie szczęścia? Są niczym poważnym a często tylko zwodzeniem dla pieniędzy.

W anandzie umysł teraz wie czego szukał i dlaczego,. Dla utrzymania tej cudownej energii jest w stanie poświęcić wiele. Umysł zmieni całe swoje myślenie, by tylko móc utrzymać się w tej życiodajnej energii. To czas postanowień na zmianę życia niezrozumiałą dla otoczenia. Ale jedno jest pewne, z myśleniem jakie posiada otoczenie ananda nie jest możliwa. Argumenty logicznych wywodów tu nie grają roli. Co z tego, że ktoś tak dobitnie i logicznie udowodni, że „nie masz racji”, kiedy sam nie żyje w anandzie. Ananda jest dowodem samym w sobie, że masz rację, jedynie nie umiesz tego komuś wystarczająco dobrze wyjaśnić. Samemu możesz jeszcze nie wiedzieć wszystkiego, co jak i dlaczego, zapewne kiedyś się dowiesz, ale sama obecność anandy stanowi dowód bycia na właściwej ścieżce. Człowiek w anandzie wyślizguje się wszelkim kryteriom psychologicznym, wymyka się z łap intelektualistów i racjonalistów. Ananda to ananda, to boska szczęśliwość, której nie da się udawać. Ty to będziesz widzieć jak czarne na białym, zaś oni nie. U racjonalistów wiąż wszystko będzie względne... i tak bez końca, do znudzenia. Porzucisz ich szybko, a już nieszczęściem z takim „mądrym” sceptykiem związać swe życie.

Anandadźniana to inna jakość wiedzy! W sumie w całym dyskursie zajmuję się jakością wiedzy a nie jej ilością. Jeżeli na poziomie widźniany masz 10 tys. mądrości, to by otrzymać anandę  musisz dojść do niej poprzez owe 10 tys mądrości. Jeżeli masz 4 mądrości, to musisz dojść do niej poprzez owe 4 mądrości, jeżeli masz jedną mądrość, to ona jedna może wystarczyć. Co więc tu właściwie jest mądrością? Zaczyna się wyrzucanie zbędnego bagażu intelektu i umysłu. To raczej jak nowy stan świadomości, zaś mądrość powoli się będzie ujawniać sama. Wszystko buduje się od nowa, buduje się powoli, ale buduje się samo. Anandzie wystarczy nawet jedna mądrość, np. namasmarana, i na tej mądrości zbuduje wszystko od nowa. Jeżeli jednak dasz praktykę namasmarany niższemu poziomowi świadomości, jak np. intelektualnej, czy wiary – to cię wyśmieje. Wtedy zrozumiesz, że dla tej jednej mądrości kiedyś było potrzebne 10 tys. niższych mądrości i w ogóle cała droga poprzez niższe poziomy wiedzy. Teraz umysł znajduje tak wielkie zadowolenie w anandzie, że już nie kombinuje, nie tworzy nowych teorii, nie kluczy, nie wdaje się w polemiki. Umysł wreszcie potrafi dawać, uznawać, służyć, przestaje przepychać się i krzywdzić, bo w anandzie na swe bogactwo, zasilanie i spełnienie. Nie ma wysiłku, walki ale czysta harmonia. W tej harmonii uczucia serca mogą płynąć swobodnie a umysł wreszcie nie czuje się w opozycji do nich lub nie próbuje ich złapać i upchać w formy swych wyobrażeń lub oczekiwań. Ananda jest drogą duchową samą w sobie, choć ten stan nie jest jeszcze końcem drogi duchowej w ogóle. Jednakże od tego poziomu ananda będzie już towarzyszyć stale na swych wyższych poziomach subtelności.

cdn.

poniedziałek, 10 marca 2014

Dźniana Sutra - cz.3 - Widżniana

Dźniana Sutra - cz.3

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa

Część 2 - http://saisiwa.blogspot.co.uk/2014/03/dzniana-sutra-cz2-widja-sraddha.html

6. Widźniana

Kiedy na poziomie bhakti osiągnęło się zrozumienie jak naprawdę powinno się postrzegać Boga, że Prawdy Boga (Satji) nie poszukuje się systemem teologicznym, czy innym filozoficznym czy konceptualnym, lub analitycznym, ale mistycznym doznaniem uniesienia duszy dzięki głębi oddania. Że kompas kierunku Prawdy jest w sercu a nie w umyśle. Dopiero wtedy zaczyna się rozpoznawać rozumieć wiedzę związaną z Bogiem. Dla umysłu to czas wielkich odkryć, bo zamiast oka analizy otwarło się oko serca. Oczyszczenie serca ze światowych uczuć pragnień, afektów i negacji jest kluczowe, umysł musi podążać za sercem na drodze miłosnego oddania Bogu - bhakti.

Aby światowe uczucia się nie pojawiały sam umysł musi odwrócić się od świata i jego pokus. Zresztą, dla tej głębi poznania świat już nie stanowi atrakcji. Umysł jednak musi przejść proces spalania kaamy (lubieżności), zwany kaamadahana. Ten gruntowny proces oczyszczania umysłu manas (umysł ocen, pragnień i awersji) dopiero pozwala budzić się właściwym uczuciom, klarownym, czystym, świetlistym i świętym, bowiem to te uczucia wskazują kierunek do Prawdy. Ten rodzaj uczuć nie jest znany w doczesnym życiu, nie ma więc do czego odnieść się, póki się tego nie doświadczy.

Osoba na poziomie widźniany nazywana jest dźnianinem. To osoba, która cały swój czas i całą moc swego intelektu poświęca kontemplacji Boskich Prawd. Zakochany w Bogu nie umie inaczej. Dociekania takiej osoby są głębokie niczym ocean z nieporuszoną koncentracją jak tego oceanu głębia. Nie wiąże się to z procesem myślowych dociekań i potyczek myśli, ale raczej zatopieniem całego swego Buddhi, czyli intelektu w nieskończoności Boga, po to by potem te boskie prawdy ujawniać i przybliżać światu. Dopiero na tym etapie docenia się pisma starożytnych mędrców, myślę tu o Wedach. Tacy mędrcy są solą tej ziemi. Dzięki nim głęboka wiedza duchowa jest przekazywana poprzez tysiąclecia. To rzadkie osoby, które żyją raczej na uboczu społeczeństwa, bo tak wybrały, bo tak dyktuje im wewnętrzna czystość, tak ich prowadzi wewnętrzne Światło.

Część 4 - http://saisiwa.blogspot.com/2014/03/dzniana-sutra-cz4-anandadzniana.html

niedziela, 9 marca 2014

Dźniana Sutra - cz.2 - Widja, Śraddha, Dharmadźniana, Bhaktidźniana

Dźniana Sutra - cz.2

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa


Część 1 - http://saisiwa.blogspot.com/2014/03/dzniana-sutra-cz1-adzniana.html

2. Widja - informacja

Wiedza w sensie informacji, którą niejednokrotnie zdobywamy z wielkim zainteresowaniem. To jak nowe hobby, albo nawet hobby życia. To stan zamiłowania do danego tematu i możemy rozmawiać o nim godzinami i słuchać wszelkich nowinek w tym temacie. Oczywiście  chodzi o tematy duchowe. Będzie to czytanie o starożytnych przekazach, mitologiach, mądrościach, mistrzach i siddhach, ale też o współczesnych przekazach, jak np. życia po śmierci, po drugiej stronie. Przekazy chanellingowe itp. Jednak kiedy brak zrozumienia, to jest to zgromadzona wiedza w sensie informacji. Naczytanie się książek i tak zbudowanie sobie nowego świata, świata duchowości. Czy jednak praktykowana wytrwale jest choćby jedna prawda w nich zawarta, tak by zmieniła życie? Owszem, ta wiedza to start, by w ogóle zbudować swój świat pojęciowy, by móc się poruszać w wyższych wartościach, wyższych celach życia niż doczesne pragnienia. By wyrażać swoje myśli na wyższym pojęciowo poziomie. By nie tylko wyrażać tak siebie, ale i rozumieć innych i ich aspiracje, by móc podjąć dialog. Bez widji ani rusz.

Ta sutra, wiedza w niej przedstawiona to właśnie widja, informacja. Każdy może ją przeczytać i dołączyć do swoich zbiorów wiedzy. Powie że to rozumie, co tu napisane i rozumie inną wiedzę duchową, z innych książek. Owszem, może i rozumie logiczność przekazu, ale nie rozumie jeszcze znaczenia tego przekazu. Bardzo wielu jest takich fascynatów i kolekcjonerów wiedzy duchowej, ezoterycznej, mitycznej i wiele stron internetowych powstaje z prezentacją tejże wiedzy w jakimś interesującym temacie, ale w 99% jest to kolekcjonerstwo z powodu fascynacji (radżas).

3. Śraddha - wiara

Wiara to dopiero poważne podejście do zgromadzonej wiedzy, ponieważ tak naprawdę wiara to uczynienie kryterium postrzegania siebie i świata. Jeżeli ktoś wierzy a nie czyni tak, to oszukuje siebie i innych. Inni jasno to widzą, najczęściej i mogą powiedzieć: „z takim zapałem opowiadasz o np. o ahimsie, niekrzywdzeniu, ale jesz mięso, widać sam nie wierzysz w to co mówisz”. Wiara znaczy działać tak, ufać temu, praktykować to co się mówi. Można jeszcze wiele nie rozumieć, ale można mieć wiarę w wyższe prawdy duchowe i to jest dobry start na duchowej drodze.

Innym problemem jest uważanie, że wiara sama w sobie jest duchowością i to wystarczającą do zbawienia. Taka jest katolicka teologia. To jest zupełna nieprawda i mydlenie oczu. Wiara jest konieczna, tak jak studentowi było konieczne uwierzyć w program nauczania danej uczelni, którą wybrał. Teraz jednak musi chodzić na wykłady i przyłożyć się do nauki. Tak więc wiara poprzedza zdobywanie głębszej wiedzy. Wiara poparta ufnością pozwala się w końcu zdecydować, aby konsekwentnie iść drogą duchową i się na niej rozwijać. To raczej stan uczucia (sattwa) niż tylko decyzja umysłu. Wiara musi owocować dociekliwością (wiciarana). Inaczej staje się powierzchowna i staje się kolejnym utartym schematem postępowania. W bezkrytycznym akceptowaniu schematów nie ma rozwoju.

4. Dharmadźniana – szlachetność

Wyższym poziomem wiedzy i zarazem świadomości jest dharmadźniana. Jest to wiedza doświadczenia swej wiary w zasady prawości (dharmy) oraz prawdy duchowe. To poziom szlachetności i ten poziom już wywrze trwały ślad w duszy. Zmieni przyszłe żywoty na pomyślne, ponieważ transformuje stopniowo karmę z negatywnej na pozytywną. To bardzo cenny poziom wiedzy i świadomości życia. Dla jego uzyskania nie wystarczy uwierzyć, ale praktykować to całe lata a nawet żywoty. Taki człowiek staje się cennym źródłem wiedzy o życiu i radzeniu sobie z jego trudnościami. Potrafi odróżnić to co atrakcyjne ale zgubne od tego co może i trudne, ale pomyślne. Stąd jego wartość i nazywa się mądrością życiową. Tu rozwijaną cechą jest tjaga – poświęcenie. To niezwykle istotna cecha. Zdolność do poświęcenia odsiewa rzeczy atrakcyjne na rzecz tych wartościowych i cennych duchowo.

Na tym poziomie kończy się zwierzęcość a zaczyna człowieczeństwo. Człowiek to istota szlachetna. Tak powinno brzmieć rozróżnienie człowieka od zwierzęcia. Stwierdzenie, że człowiek to istota rozumna to o wiele za mało. Wiele gatunków zwierząt też jest rozumnych. Szlachetność jest cnotą czysto ludzką. Szlachetność to nie jeden akt dobroczynny, ale całe życie, to sposób życia z poświęceniem, miłością, w prawdzie i prawym postępowaniu oraz w niekrzywdzeniu i pokoju. To jest dharmadźniana.

5. Bhaktidźniana – wiedza oddania

Dlaczego bhaktidźniana? Jaka jest istotna różnica między bhakti a wiarą. Wierni są bardzo liczni, ale prawdziwie oddani? Niewielu. Stąd bhaktidźnianę trzeba odróżnić jako wyższy poziom poznania i świadomości. Prawdziwe bhakti pojawia się w zachwycie Bogiem. To nie tylko wiara w Boga, że istnieje, bo to więcej ma z umysłem doczynienia, niż sercem. Jednak kiedy serce praktykuje szlachetność od żywotów, wtedy na spotkanie z Bogiem wpada w zachwyt. Bóg jest ucieleśnieniem najpiękniejszych cnót, tak cudownych, tak głębokich... Kiedy ktoś rozwija w sobie cnoty, rozwija mądrość szlachetnego życia, to uwrażliwia swoje serce a umysł się oczyszcza z wszelkiego egoizmu i staje się pokorny. To narzędzia głębszego poznania nieznanego największym myślicielom i filozofom. Co więcej, Bóg wyraźnie, kiedy daje się takiemu wielbicielowi poznać, okazuje mu swoje zadowolenie, obdarza łaskami. Takiego wielbiciela nie da się już odwrócić od wiary. W istocie to pierwsze zręby poznania Boga, a nie tylko wiara. Im czystsza dusza, im cnotliwsza tym Bóg głębiej daje się poznać.

Dusza inspirowana łaskami Boga pragnie życia w szlachetności. Wyrwanie się z pęt umysłu, interesowności, zaspakajania pragnień, lubieżności, porównywania się z innymi i konkurencji jest niczym zrzuceniem ciężkich żelaznych kajdan. To wreszcie oddech wolności i bliskości z Bogiem. Ta bliskość jest inspirująca i to staje się nowym spojrzeniem na życie, jego wartość, na duchowość i drogę rozwoju. W stanie bhakti zaczyna się oczyszczanie z uciążliwych ludzi a szukanie towarzystwa innych bhaktów. Całkiem naturalnie. Zacznie się zmieniać towarzystwo na kochające Boga - bhagawatów. To będzie czynić energia serca, która nasyci sobą całą aurę a to wpłynie na kontakty z innymi. Od tej pory każda czytana wiedza widja, będzie czytana i przyswajana całym sercem, a nie tylko fascynacją umysłu. Wiedza duchowa będzie szybko wzrastać. Tu zaczynają się duchowe grupy, sanghi, które stają się oazą na pustyni doczesności.

piątek, 7 marca 2014

Dźniana Sutra - cz.1 - Adźniana

Dźniana Sutra

Czyli dyskurs o poziomach duchowej wiedzy

Swami P. SaiSiwa

Od informacji do geniuszu

Wiedza i mądrość, czym są? Już to pierwsze pytanie wskazuje, że jest jakaś różnica pomiędzy wiedzą a mądrością. Wiedza to informacja przyswojona, zaś mądrość wiąże się z umiejętnością jej stosowania w życiu. Ale czy to tylko taka różnica? Jeżeli ktoś przyswoił sobie wiele informacji, a następnie odbył praktyki zawodowe, to oznacza, że jest już mądry? Stosowanie w praktyce wiąże się ze zdobytym doświadczeniem i to możemy nazwać profesjonalizmem, zaś mądrość to kiedy owe doświadczenie zmieni człowieka, zmieni jego charakter, tak, że sam już myśli i odczuwa w kategoriach tej wiedzy. Jest jej żywym ucieleśnieniem. Wtedy nie tylko wie jak stosować daną wiedzę, ale rozumie sens zastosowania tej wiedzy dla osiągnięcia zamierzonych celów. Potrafi sprawnie się po tej wiedzy poruszać bo myśli już tylko w kategoriach tej wiedzy. Dlatego jest sprawny jak nikt inny, a przede wszystkim już niepotrzebnie nie błądzi, bowiem nigdy nawet nie pomyśli o niewłaściwym kontekście tejże wiedzy. A co z człowiekiem, który od wielu żywotów tę wiedzę stosuje? W tym życiu wyda nam się geniuszem o niebywałej intuicji. Teraz nawet intuicja go nie zwodzi.

Tak oto z tytułowego jednego pojęcia dotyczącego „wiedzy” na wstępie rozróżniliśmy dwa jej stopnie:„wiedza” i „mądrość”, by zaraz potem rozróżnić jeszcze więcej poziomów opanowania wiedzy: „wiedza, profesjonalizm, mądrość, geniusz”. A wiedza wyuczona, ale nie przyswojona intelektualnie? To „informacja”. I już mamy pięć poziomów posługiwania się wiedzą. Ten dyskurs będzie dotyczyć poziomów opanowania wiedzy duchowej. Ale zanim do tego przejdę zastanówmy się nad wagą tego zagadnienia.

Student i profesor

Wróćmy zatem na chwilę do doczesnego pojmowania poziomów opanowania wiedzy przedstawionego wyżej. Weźmy tę samą wiedzę, której uczy się student i jej jeszcze nie rozumie, oraz profesora, który tę wiedzą wykłada. Tytuł profesorski pokazuje, że świetnie opanował tę wiedzę, ma dziesiątki lat praktyki, ma autorskie prace naukowe na ten temat, wielu ludzi już wyszkolił w tej wiedzy i jej stosowaniu. Powiemy, że osiągnął poziom mądrości lub nawet geniuszu. Czy można powiedzieć, że student, dla którego ta wiedza teraz jest zaledwie zapamiętaną informacją jest w stanie równać się z profesorem w rozwiązaniu jakiegoś zagadnienia z zakresu tejże wiedzy? Absolutnie nie. Dla studenta ta informacja nie różni się swą wagą od jakiejkolwiek innej informacji. Nie jest w wstanie docenić tej wiedzy, nie jest wstanie dobrać narzędzi do rozwiązania zagadnienia ani wybrać nawet właściwej metody poszukiwania tego rozwiązania. Ba! Może nawet nie wiedzieć w czym problem, czy że w ogóle jest jakiś problem! Przeczytał te same książki, z których wykłady robi profesor, ale jeszcze nie pojmuje niczego. Nawet nie wie po co ma się tego uczyć. Oczywiście! Musi to umieć na zaliczenie semestru! To wszystko co student chce wiedzieć z tej wiedzy. Powiemy, „broń Panie Boże, przed spotkaniem takiego nieuka na swej drodze, więcej zaszkodzi niż pomoże!”. I racja. W tym cała rzecz.

Oczywiście po latach studiów i otrzymywaniu spektakularnych wyników i wyjaśnień zjawisk, o których jest ta wiedza student w końcu doceni ją. Może wtedy pomyśleć, że zna temat jak sam profesor, ale bardzo się tu pomyli, bo nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić poziomu wiedzy swego nauczyciela. Potem zacznie więcej rozumieć, „czuć” tę wiedzę a nawet może obudzić w sobie pasję poznawczą. Wtedy pozna zagadnienia związane z tą wiedzą tak głęboko, jak nikt inny. Może zacznie ponownie podziwiać swego profesora, że on to wszystko już badał, że za czasów początków studiów zupełnie nie doceniał głębi wiedzy tego starszego pana. Profesorem, może z takiego studenta będzie dumny i nawet zaproponuje mu pracę magisterską z tego tematu. Nawet kiedy student obroni tę pracę w sposób błyskotliwy, to czy już może się równać z geniuszem i doświadczeniem profesora? Na pewno nie. Potrzeba jeszcze długich lat badań i praktyki, zmagań z wieloma problemami w tej tematyce, be zmienić swój charakter do takiego stopnia, że ów były  student stanie się ucieleśnieniem tej wiedzy i będzie nie tylko myślał, ale odczuwał i żył zgodnie z tą wiedzą.

Wiedza duchowa.

Podobnie jest z wiedzą duchową, tyle że jest więcej niż tylko pięć poziomów poznania tejże wiedzy. Każdy poziom poznania jest jak dodatkowy wymiar przestrzeni w umyśle a potem nawet poza samym umysłem. To jak rewolucja. Punkt to zero wymiarów jak zero zrozumienia, czyli informacja. Prosta to jeden wymiar, jak rozumienie, logiczne poukładanie sobie tej informacji. Pojmujemy konstrukcję tej wiedzy. Płaszczyzna to dwa wymiary, jest jak poznanie prawideł rządzących tą wiedza, co oznacza zaczynamy umieć rozwiązywać proste zagadnienia z daną wiedzą związane. Przestrzeń, to trzy wymiary, to jak profesjonalizm, czyli sprawne stosowanie tej wiedzy w praktyce zawodowej, gdzie dochodzą liczne środowiskowe uwarunkowania zakłócające teoretyczność analizy zagadnienia, itd. Każdy kolejny stopień to ogromny postęp, to ogromna przewaga nad poznaniem niższego poziomu. To niemal jak inny poziom świadomości a związana z tym przewaga jest miażdżąca, jest niczym przepaść. Oto dlaczego na danym poziomie wiedzy duchowej można spędzić nawet żywoty.

Co więc czynić by robić postępy? Tu nie tyle chodzi o rozległość tematyczną wiedzy, co jest też ważne, ale rozwijanie doskonałości jej pojmowania na coraz głębszych, subtelniejszych poziomach świadomości. Wiedzieć znaczy widzieć, wręcz dosłownie. Bez wiedzy, to co widzimy nie ma znaczenia, nie przynosi postępu. Wiesz więcej to i widzisz więcej. Bliskość tych wyrazów jest nieprzypadkowa. Takie pojęcia jak „prawda, miłość, jedność, wartość, prawość, harmonia, boskość” itd., rozwijają swe głębsze znaczenia w miarę coraz wyższego poziomu wiedzy, czyli poziomu świadomości. To jest istotne. Co więcej, na wyższych poziomach świadomości dochodzi do tak głębokiego przewartościowania tych pojęć, że już nie można się dogadać językiem doczesności a co dopiero zawrzeć pełny przekaz o Drodze na wyższym poziomie świadomości. Stosuje się wtedy różne zabiegi, by tych pojęć nie utożsamiać z ich doczesnym rozumieniem, jak np. pisanie dużą literą, albo w używanie terminów sanskryckich, itp. Na dłuższą metę i to nie działa, bowiem i tak trzeba rozbudzić w sobie wyższą świadomość, wysubtelnić wrażliwość, zacząć pojmować życie w wyższych kategoriach i wartościach aby pojąć duchową Drogę właśnie na tych wyższych poziomach i o niej rozmawiać. Dlatego stopnie wiedzy duchowej są zarazem stopniami świadomości, czyli też możliwości porozumienia się wspólnym językiem. Tu o poziomach głębi wiedzy duchowej powiemy „wiesz głębiej znaczy widzisz głębiej w siebie”.

Np. kiedy mówię do słuchaczy przypadkowych, jak na filmach, wielu artykułach, używam jak najprostszego słownictwa szeroko omawiając kontekst by był zrozumiały a poruszam tylko podstawowe kwestie na Drodze rozwoju, by w ogóle tę można było Drogę zacząć. Omawianie kontekstu i jego przykładu zajmuje gro czasu w stosunku do przekazu, który chcę dać. To z 90% czasu. To jest zupełne przeciwieństwo tego, kiedy rozmawiam z zaawansowanym uczniem. Aby się wyrobić w pojmowaniu wiedzy duchowej i kontekstu dla jej zrozumienia koniecznym jest przebywać w grupie duchowej wokół mistrza i nieustannie żyć propagowanymi tam inspiracjami, wartościami i wiedzą. Jest to tak istotne, że tę zmianę, tę decyzję o dołączeniu do takiej sanghi (duchowej grupy) i rozwijaniu jej życia dla zakrzewnia i utrwalania w sobie wyższego poziomu wiedzy i świadomości można zestawić tylko z jednym jedynym jeszcze wydarzeniem w życiu – samymi narodzinami tu na Ziemi. Dlaczego? Rodzisz się by w ogóle tu żyć, ale to za mało, to pierwszy etap. Teraz wybierasz świadomie ludzi, społeczność w której chcesz żyć na określonym poziomie świadomości po to by na tyle się rozwinąć i ugruntować, by móc kiedyś aspirować do jeszcze wyższego poziomu świadomości i tak stopień po stopniu aż do pełnego, ostatecznego wyzwolenia. Jeżeli tego nie uczynisz bagatelizując sprawę, to pomimo marzeń o rozwoju i wyzwoleniu będziesz utrwalać doczesną adźnianę pośród przeciętności ignorancji z życia na życie i tak narodziny zostaną zmarnowane. Wpływ otoczenia przez całe lata jest wpływem przemożnym, trudno samemu się obronić, jak nie ma się rozwiniętej duchowej mocy by ciągle iść pod prąd. Po to dla wzrastania już starożytni ustanowili Trzy Klejnoty: wiedza duchowa, społeczność duchowa i nauczyciel duchowy (dźniana, sangha, guru). W starożytna mądrość się przestrzega: „unikaj złego towarzystwa nawet za cenę życia”. To mocne przesłanie.

Poziomy wiedzy duchowej.

Wiedza duchowa na swych stopniach podstawowych nie różni się od poziomów wiedzy doczesnej, jednak idzie wzwyż o wiele dalej niż może sobie to wyobrazić filozofia, uznana za królową nauk.

1. Adźniana – niewiedza

Czyli ignorancja duchowa. Stan dezorientacji w życiu. Nieumiejętności prawdziwego lokalizowania przyczyn kłopotów lub sukcesów. Pozorna przypadkowość relacji i uleganie ich wpływom, szukanie winnych swej sytuacji na zewnątrz. Nierozpoznawanie celu własnego życia. Człowiek, który żyje pragnieniami doczesnego świata, ambicjami, emocjami związanymi z różnymi relacjami w życiu. Duchowość nie jest interesująca, a jeżeli już, to by o czymś pogadać i zaraz się gada o czymś następnym. Człowiek może zdobyć wiele doświadczenia życiowego, świetnie poruszać się doczesnym życiu i to doświadczenie na pewno by było pomocne na początkowych etapach drogi duchowej, ale nie idzie w tym kierunku, by poznać swoją prawdziwą, Boską Naturę. To sprawia, że nie poznaje wyższych poziomów świadomości życia, nie ma wyższego doświadczenia i tam, pomimo swych doczesnych umiejętności, jest zupełnie bezradny. Dlatego woli często nawet nie próbować, bo tu, w doczesnym życiu może skutecznie karmić się iluzją swego uznania, pozycji i osiągnięć. Działa to jednak do czasu, aż pozytywna karma się wyczerpie i będzie musiał stawić czoła wyzwaniom do rozwoju duchowego w następnych żywotach. W adźnianie żyje zdecydowanie większość społeczeństwa. Znakiem adźniany jest niemal całkowite życie w świecie percepcji i wrażeń zmysłów i z tego czerpanie przyjemności (kaama), przy ignorowaniu rzeczywistości wewnętrznej. Rzeczywistość wewnętrzna jest traktowana właśnie jako świat fikcji, a przecież jest dokładnie odwrotnie.

Można to porównać do oglądania filmu w kinie. Ktoś, kto jest w iluzji tego filmu siedzi nieruchomo z umysłem całkowicie pochłonięty filmem, utożsamiając się z jednym z bohaterów i sytuacją filmową. Tak trwa cały film bez świadomości tego, kto ten film naprawdę ogląda. Siebie, wewnętrznego Świadka zupełnie ignoruje a za rzeczywiste traktuje co rzeczywistym nie jest, co jest zewnętrzne, czyli film postrzegany pięcioma zmysłami fizycznymi i pięcioma zmysłami wewnętrznymi, czyli wyobraźni umysłu. Temu tylko nadaje wartość, i płacze, kiedy mu ten film miało by się odebrać, cierpi, lub szaleje z radości, kiedy zmienia się to co dotyczy wybranego bohatera na tym filmie. Dopiero kiedy film kończy się dla niego, to może się ocknie na fotelu i zakrzyknie „ach, tu jestem!”, ale ten rodzaj przebudzenia to chwilowe ocknięcie i zapadnięcie w następny film o niebie lub piekle. Chwile ocknięcia są bardzo krótkie i bez posiadania wiedzy o Prawdzie i docenienia swej Prawdy (Satji) nie jest możliwe w tym pozostanie już na zawsze. Więc jego film będzie się zmieniał film za filmem, bez końca z bardzo króciutkimi chwilami na ocknięcie, kiedy w „projektorze” zmienia się „taśmę” na kolejną rolkę. Tak niesamowita jest produktywność umysłu. To właśnie adźniana, życie w niewiedzy i ignorancji.

Część.2 - http://saisiwa.blogspot.co.uk/2014/03/dzniana-sutra-cz2-widja-sraddha.html

środa, 5 marca 2014

W Samo Południe - wiersz

W Samo Południe - wiersz (2014.03.05)


W niepamięci siebie, Sobą się staję, 
- bez imienia, bez pochodzenia, w samo południe...
A kielich kwiatu mego nektarem się zapełnia, 
- bez przyczyny, bez wspomnienia, w samo południe...

Tak Ty przychodzisz, znikąd, Tak-Jak-Jesteś, 
- bez rozumienia, bez myślenia i przyszłości...
Po ten kwiat mój biały wyciągasz dłonie i tulisz
- do Swej Boskiej Bieli. W samo Jaźni południe.


Swami P. SaiSiwa