niedziela, 13 lipca 2014

Trudności życia i ci co je chętnie sprawiają - dyskurs

Trudności życia i ci co je chętnie sprawiają - dyskurs


Czasem się wydaje, że otaczają nas ludzie, których jedynym celem jest zagnębienie nas na śmierć. Może nie dosłownie na śmierć, ale z pewnością odebranie wszelkiej energii, wszelkiej racji, wszelkiego szacunku, wszelkiej pozycji itd. Czy to w domu, czy w pracy, czy w sprawach sądowych idą za swoją ofiarą krok za krokiem niczym cień, jakby to było jedynym sensem ich życia. No prawie, ale to jest punkt widzenia ofiary. Ci drapieżnicy, strażnicy, kontrolerzy, pijawki, jak by ich nie nazwać, kładą wszelkie przeszkody u naszych stóp, wszelkie bariery na rozwój, czy wszelkie łańcuchy na naszą wolność...

Dlaczego i skąd tacy ludzie się biorą!!!? Pytasz. Już odpowiadam, oni się nie biorą „skądś”, oni są wszędzie. To może być twój wróg, to może być kolega, sąsiad, a nawet współmałżonek, słowem każdy może zagrać taką rolę dla ciebie, bowiem wszystko jest kwestią własnej percepcji innych. Tak więc jest to problem powszechny i właściwe rozpoznanie sytuacji może jedynie pomóc. W swoim domu każdy ma przeróżne przedmioty. Każdy służy do czegoś innego. Widać to po kształcie, kształt jednoznacznie zdradza jego funkcjonalność. Trudniej jest z książkami. Kiedy chcemy sięgnąć po odpowiednie treści trzeba znać kolor okładki, tytuł, albo umiejscowienie. Jakaś cecha daną książkę wyróżni. Np. w zbiorze czasopism, kiedy wszystkie mają ten sam tytuł wyróżni je najszybciej kolor, a na pewno data, ale tej daty trzeba szukać starannie przeglądając czasopisma.

Podobnie jest z ludźmi. Nie każdy do wszystkiego się nadaje. Problem jedynie w tym, że wszyscy są ludźmi, to znaczy każdy wygląda jak człowiek, po którym spodziewać się można wszystkich niezbędnych ludzkich cech. Brak rozpoznania kto co potrafi i na co go stać prowadzi do frustracji. To jakby kluczem do drzwi wejściowych do domu otwierać konserwę. Albo jakby wiertarką odkurzać dywan. W świecie przedmiotów to oczywiste, w świecie ludzi już nie. Każdy człowiek powinien mieć cechy ludzkie, jak inteligencję, wyrozumiałość, delikatność, współczucie dla innych i empatię, życzliwą naturę, uprzejmość, miłość, prawość i poświęcenie... i wiele innych wspaniałych cech. A tu się spotyka brutalność, szyderstwo, przesąd, zawiść, kłamstwo czy prześladowanie... To dysfunkcje charakteru duszy młodej, która nie ma jeszcze rozwiniętych cnót. Cnoty należą do duszy i te rozwijają się stopniowo z życia na życie aż do wystarczającej dojrzałości na Wyzwolenie. Dlatego zamiast narzekania na takich ludzi co nam uprzykrzają życie, zamiast krytykowania ich, lepiej ich prawidłowo rozpoznać. Emocjonalne krytykowanie wiąże nas z nimi i ostatecznie powoduje przepływ ich cech na nas. To wielkie obciążenie, z którego trudno się potem wyzwolić.

Koniecznie, ale to koniecznie trzeba przełamać w sobie tendencję do krytykowania tych młodych dusz. Kiedyś, tysiące żywotów temu byliśmy jak oni. Niech ta refleksja powstrzymuje nas od krytykanctwa w stosunku do innych. Pomyśl tylko jak wiele żywotów i trudności jest do przejścia aby rozwinąć jakąś jedną choćby dobrą cechę. Współczucie i rozpoznanie, rozpoznanie i współczucie. Współczucie uwalania, bo związane jest z mądrością, z pozycją własnego wyzwolenia. Litowanie się wiąże z ofiarą, bo związane jest z emocjonalnym podejściem do czyiś trudności bez ich zrozumienia. Litując się wpadasz w tę samą dziurę i wspólnie płaczecie nad sobą. We współczuciu jest rozpoznanie, mądrość i wyjście.

Niestety, musisz się też uzbroić w cierpliwość i nieprzywiązanie, bowiem dziś tak bardzo nie ceni się mądrości, że twoje rozpoznanie najczęściej zostanie zanegowane i wyrzucone z zarazem ciągłym oczekiwaniem od ciebie, że wejdziesz do tego doła i będziesz się tak samo użalać w imię litości i emocjonalnie pojmowanej miłości. Musisz wtedy powiedzieć jasno i nie dać się zwieść takiej osobie, że na tych „mądrościach” jest oparte twoje życie i nie dasz się z powrotem wciągnąć w starą ignorancję. Negowanie własnej mądrości dla okazania litości komuś to najgorsza opcja, bo samemu się tak ukazuje, że te mądrości i dla nas nic nie znaczą. To zdradziecki krok. Wiedz, że jak żyjesz swoją mądrością, to nawet, kiedy inni ją jawnie odrzucają, to podświadomie są zmuszeni do respektowania jej mocą twojego przykładu.

Jest jeszcze inny aspekt wszystkich przeszkód. Dają się one nam ćwiczyć we własnych cnotach. Tak jest urządzone życie. Zbieraj zawsze wszelką energię, by traktować swoich prześladowców zgodnie z twoimi własnymi wyznawanymi wartościami, a staną się one o wiele głębsze, czystsze i mocniejsze. Cierpliwość, otwartość i wybaczanie... ale i właściwe rozpoznanie. Wybaczanie jest niewłaściwie rozumiane w dzisiejszym świecie, bo nie oznacza ono ponownego przyzwolenia na to co było przedtem, by nas krzywdzić. Wybaczenie to odpuszczenie agresji i chęci odpłaty za krzywdy, ale i konieczność pójścia własną drogą rozpoznania gagatka, by nie miał dostępu do tego, do czego się nie nadaje. Nawet dla bezpieczeństwa jego własnego jak i wszystkich pozostałych. Wybaczyć kierowcy, to nie wyciągać konsekwencji za niegroźny wypadek, ale i też równoczesne skierowanie go na ponowne egzaminy i być może odebranie prawa jazdy. Wybaczenie, czyli bez pretensji i żalu, bez potępienia, ale z właściwym rozpoznaniem na co go stać. Jeśli ktoś nie ma rozwiniętych jakiś cnót, to potrzebuje żywotów by te cnoty rozwinąć, nie można tutaj dać się zwieść czyjąś obietnicą, że się poprawi co do prawości, co do współczucia, co do wyrozumiałości, albo docenienia duchowości, czy innej cnoty. To nie takie proste, to nigdy nie jest natychmiastowe ale zajmuje wiele żywotów. Cnota to nie nastawienie umysłu, to nie program umysłu, który można przyjąć lub odrzucić. Cnota dotyczy duszy a nie umysłu. Dusza się kieruje znacznie wyższym umysłem, to umysł Buddhi, a nie tym co nam towarzyszy w życiu, analityczny rozumowy umysł manas. Czysty kontakt z Buddhi jest dopiero w rozwinięciu tysiącpłatkowej czakry Sahasrara.

Tak więc wykorzystuj czas trudności do ćwiczenia cierpliwości i nieprzywiązania do sytuacji, w której się niekomfortowo znalazłeś. Ta sytuacja przeminie. Tak stopniowo rozwiniesz nieprzywiązanie do życia w ogóle, co jest potrzebne do najwyższego stopnia medytacji, Samadhi. Jak inaczej życie ma ciebie czegoś nauczyć? Pamiętaj, że karmicznie sam sobie tę sytuację sprowadziłeś, więc nikogo nie obwiniaj, a raczej dziękuj za możliwość przejścia tej lekcji już teraz. Jakże wielu ma te trudne lekcji jeszcze przed sobą. W tych trudnościach bądź wierny swej drodze duchowości jeszcze bardziej. Jeszcze bardziej ceń swoją sadhanę, duchową praktykę. Umacniaj siebie, swoje wartości a nigdy rezygnuj by rozwiązać jakiś problem na skróty, bo to nic nie da. Trzeba coś robić by rozwiązywać swe trudności, ale nie kosztem rezygnacji z prawego postępowania. NIE JEST PRAWDĄ, ŻE CEL UŚWIĘCA ŚRODKI. Niddgy, przenigdy nie daj się zwieść temu fałszywemu poglądowi. CEL zawsze jest iluzją, bowiem prawdziwego celu, BOGA nie pojmiesz na tym etapie. To środki jakie podejmiesz są najistotniejsze karmicznie, czy są prawe, czy nie, czy krzywdzące innych, czy nie itd. To jakość podjętych środków decyduje o rozwinięciu swych cnót i umocnieniu ich, czy też o twoim upadku w niższe sfery egzystencji.

Rozwiązuj swoje trudne sytuacje z pracą, z rodziną, z ludźmi, modląc się, polecając ich Bogu, mantrując za nich i posyłając im Światło. To stopniowo ich przemieni a ciebie uwolni, to przemieni twoją sytuację. Czasem to potrwa, ale dobre dzieło wymaga czasu. Bądź uprzejmy zawsze będąc poza zasięgiem ich agresji i knowań i zawsze bądź wierny sobie, swojej duchowej drodze Wyzwolenia, jakby nic się nie stało. To wytrąci ich z pewności siebie. Doceniaj własną drogę coraz bardziej, kiedyś to przeważy i na zawsze rozstaniesz się z tymi, co teraz tak chętnie używają sobie na tobie, a spotkasz tych, co mają podobne wartości i podobnie rozwinięte cnoty. I wiesz co? Jak z nimi porozmawiasz, to odnajdziesz w ich opowieściach podobne zmagania, co teraz twoje trudności.

Błogosławię ci z serca, Swami SaiSiwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz